Kosmetyczni ulubieńcy 2015 roku :).

kosmetyczni ulubieńcy 2015

Przedstawiam Wam dzisiaj ulubieńców ulubieńców, czyli najlepsze kosmetyki 2015 roku. Był to rok pod tym względem bardzo udany bo bez problemu wybrałam dla Was kilka rzeczy, które z czystym sumieniem mogę polecić. Są to kosmetyki, które zrobiły na mnie ogromne wrażnie, których używałam z przyjemnością i do których chętnie wracam albo miałabym ochotę wrócić. U mnie to największy komplement bo bardzo rzadko kupuję drugi raz ten sam kosmetyk 🙂

Kosmetycznych ulubieńców 2015 roku podzieliłam na trzy kategorie:

Włosy:

Jeśli chodzi o włosy to tutaj zdecydowanie muszę wyróżnić produkty GK Hair. Są to kosmetyki, które były ze mną przez cały poprzedni rok. Są niesamowicie wydajne, bo przez ponad 12 miesięcy nie udało mi się ich zużyć, a stosuję je praktycznie po każdym myciu włosów. Są to też kosmetyki, których używanie rzeczywiście robi różnicę. Włosy po nich są bardzo gładkie, mięciutkie, elastyczne i po prostu o wiele ładniejsze. Towarzyszyły mi dzielnie w czasach ombre i są ze mną do tej pory. Mają jednak jedną wadę, są drogie. Koszt w Sephorze to ok 180 zł.

GK Hair serum do włosów z keratyną i olejem arganowym 😉

GK Hair Odżywka bez spłukiwania w kremie – profesjonalny i ekskluzywny kosmetyk do włosów.

Z tańszych produktów zdecydowanie mogę Wam polecić odżywkę Garnier Oleo Repair. Obecnie mam w łazience jej drugie albo trzecie opakowanie. Świetna dla zabieganych i tych , którzy nie lubią godzinami siedzieć z maską na włosach. Wystarczy tylko chwila, a włosy są miękkie, błyszczące i pięknie się rozczesują.

Perełka z drogeryjnej półki, czyli o Garnier Fructis Oleo Repair ;).

Dużym odkryciem 2015 roku są dla mnie szczotki do włosów. Najpierw w moje ręce wpadł Tangle Teezer, kupiony z myślą o włosach córki, a potem testowałam nowość na rynku – szczotkę do włosów Ikoo.

Dzień darmowej dostawy

Obie szczotki bardzo pomagają w rozczesywaniu włosów, w końcu u mojej córki odbywa się to bez płaczu i krzyków. Natomiast Ikoo ma tę przewagę, że jest bardziej poręczna i wygodniejsza od modelu TT, który posiadam. Jest też świetna jeśli chodzi o masaż skóry głowy, mam też wrażenie że dzięki temu masażowi włosy są odbite u nasady. Nie są takie oklapnięte, a pomijając już to wszystko po prostu czesanie się nią to sama przyjemność.

Ikoo – szczotka jak marzenie 🙂

Jeśli chodzi o włosy to już wszystko, marzy mi się jeszcze znalezienie szamponu idealnego, ale jak to tej pory idzie mi dość opornie, może 2016 rok przyniesie tu jakąś zmianę.

Twarz:

Moja skóra jest dość kapryśna i naprawdę rzadko się zdarza, żeby coś odpowiadało mi w 100 %. Do tej pory też bardzo rzadko zużywałam na przykład kremy do twarzy do końca, bo nic nie pasowało mojej skórze. Rok 2015 był pod tym względem rewolucyjny. Muszę więc zdecydowanie wyróżnić filtr do twarzy Vichy Ideal Solei. Zużyłam dwa opakowania tego produktu pierwszy z SPF 30, a drugi z SPF 50. Filtr nie tylko świetnie chroni skórę przed promieniami słonecznymi, ale także sprawia, że wygląda ona dużo lepiej. Dla mnie ten krem zachowuje się jak baza pod makijaż, ładnie wygładza i matowi skórę, współpracuje z wszystkimi podkładami, których miałam okazję używać. Dla mnie jest po prostu idealny i w tym roku pewnie też się na niego skuszę, chociaż mam też ochotę na wypróbowanie czegoś nowego, także zobaczymy. Stosuję wersję do skóry mieszanej, rozprowadza się świetnie, nie bieli, a co bardzo ważnie nie tłuści skóry.

Wiosna idzie czas na krem z filtrem, czyli o Vichy Capital Soleil 🙂

Ulubieńcy maja 2015.

Bardzo spodobał mi się także Głęboko oczyszczający inteligentny żel do peelingu skóry twarzy, szyi i dekoltu. Był zupełnie inny niż peelingi, których wcześniej używałam, bardziej delikatny i mniej inwazyjny, mimo to okazał się do mojej skóry doskonały. To właśnie dzięki niemu odstawiłam mocne zdzieraki i polubiłam peelingi enzymatyczne.

Botanique kosmetyki naturalne, które musisz poznać ! 🙂

Pisząc to jestem trochę w szoku, bo chcę Wam polecić, aż trzy kremy do twarzy!. Tak trzy, a biorąc pod uwagę dopiero co polecony filtr to nawet cztery. Piszę to i sama nie wierzę, bo krem do twarzy to tak jak wspomniałam u mnie drażliwy temat tak samo zresztą jak szampon.

Pierwszy z nich to krem nawilżający o bogatej konsystencji Bioderma Hydrabio Riche, zupełnie nie przeznaczony do mojej czyli mieszanej cery mimo to sprawdzał się wyśmienicie. Ratował mnie w stanach przesuszenia, spowodowanych kuracjami antytrądzikowymi. Koił moja skórę. Nawet pod makijaż był ok.

W razie problemów Bioderma Hydrabio Riche, Krem nawilżający o bogatej konsystencji :).

Drugi to krem ze śluzem ślimaka Sanbios. Podobne jak Bioderma jest to krem odżywczy, który bardzo dobrze koił i łagodził moją skórę. Sprawiał, że wyglądała po prostu zdrowo. W sumie to co jakiś czas myślę, żeby do niego powrócić, ale obecnie muszę zużyć najpierw to co mam.

Jak to to nakładać na twarz? czyli Krem ze śluzem ślimaka Sanbios- przebarwienia, plamy pigmentacyjne, trądzik.

Trzeci i ostatni krem używam właśnie w tej chwili i opakowanie powoli sięga dna. Mowa tutaj o kremie multiwitaminowym Norel i  on nie dość, że jest przeznaczony jest do mojego typu skóry, to w dodatku ma właściwości przeciwstarzeniowe. Jest to właściwie jak to określa producent beztłuszczowy sorbet, ma więc bardzo lekką żelową konsystencję, wchłania się szybko, świetnie nadaje się zarówno pod makijaż jak i na noc. Ma cudowny zapach, a w dodatku zawiera w swoim składzie kompleks witamin w tym witaminę A, czyli retinol, a także koenzym Q10 oraz ekstrakt z limonki i mandarynki.

kosmetyczni ulubieńcy 2015

Ciało:

W tej kategorii na wyróżnienie zasługuje, aż pięć produktów. Jeden z nich to balsam do ciała Evree. Jak nie lubię się balsamować tak ten kosmetyk zużyłam z prawdziwą przyjemnością. Pięknie pachniał, świetnie się wchłaniał, ale przede wszystkim sprawiał, że moja mocno przesuszona skóra na nogach wreszcie odżyła.

Masz problem z suchą skórą zimą? Balsam regenerujący Evree Maxrepair sobie z nim poradzi :).

Dlatego też i na tą zimę kupiłam balsam Evree, ale tym razem białą wersję 🙂 i jest tak samo rewelacyjny jak jego poprzednik.

Drugi produkt to żel na cellulit z retinolem Norel retinol contra cellulite. To nie jest tak, że wierzę w magiczną moc takich preparatów. Też jestem zdania, że najbardziej do likwidacji cellulitu przyczyniają się dobra dieta, ruch i masaże, a wszelkie kosmetyki to tylko dodatek. Jeśli chodzi o żel Norel był to jest to w dodatku bardzo miły dodatek. Pięknie pachniał, świetnie się wchłaniał i sprawiał, że skóra była bardziej napięta, wygładzona i jędrna. Dodatkowo świadomość, że stosuję kosmetyk z retinolem dawała mi dużą satysfakcję.

Norel Retinol contra Cellulite, żel aktywny w walce z cellulitem 😉

Nie mogę także zapomnieć o żelach pod prysznic i do kąpieli Le Petit Marseillais oba pachniały cudownie chociaż werbena i cytryna chyba ciut bardziej skradła moje serce. Świetnie myły, nie wysuszały skóry i umilały mi każdą kąpiel.

Cytrusowy relaks i żel Le Petit Marseillais 🙂 #AmbasadorkaLPM

Muszę koniecznie napisać także o żelu aloesowym kojąco regenerującym Parapharm Therapy oraz o żelu Gorvity. Oba te kosmetyki pięknie chłodzą i łagodzą skórę podrażnioną na przykład promieniami słonecznymi. Oba można stosować także do twarzy na przykład pod krem, albo jako bazę do olejków. U mnie jednak zrewolucjonizowały pielęgnację ciała. Mam zawsze spory problem po depilacji skóry woskiem. Jest podrażniona, robią się na niej wypryski, które nie znikają bardzo długo, więc co z tego, że pozbywam się owłosienia, skoro skóra i tak wygląda fatalnie. Z dylematu, czy pokazywać się z włosami czy z pryszczami wybawił mnie własnie żel aloesowy. Wystarczy, że użyję go po depilacji i nie ma mowy o żadnym podrażnieniu.

Żel aloesowy kojąco regenerujący Parapharm Therapy 😉

Ostatni produkt zrewolucjonizował moje podejście do samoopalaczy. Mowa tu oczywiście o piance samooplająca pHenomenal  Vita Liberata. Skóra po niej wygląda jak opalona na słońcu, w dodatku można zapomnieć o smugach i przykrym zapachu samoopalaczy, a sama opalenizna trzyma się bardzo przyzwoicie.

Chcesz mieć opaleniznę jak Kim Kardashian? Z Vita Liberata to żaden problem 🙂 + niespodzianka dla Was 🙂

Jeśli chodzi o ulubieńców pielęgnacyjnych to by było na tyle. Planuję jeszcze napisać ulubieńców makijażowych, bo chociaż ostatnio mało Wam piszę o kosmetykach kolorowych nie znaczy to, że ich nie używam.

Bardzo jestem ciekawa co Was szczególnie zachwyciło kosmetycznie w minionym roku? Macie swoich ulubieńców do których wracacie, czy raczej ciągle szukacie czegoś nowego. Jeśli robiliście takie posumowanie pochwalcie się proszę, bardzo chętnie do Was zajrzę i poczytam :).