Jeśli dobrze pamiętam to w lutym miała swoją premierę nowa seria zapachowa The Body Shop, Smoky Poppy wzbogacona, ręcznie zbieranymi kwiatami maków z regionu Ankary w Turcji. Kolekcja ta odbiega od owocowych zapachów, do których wszyscy przywykli. Dla mnie jest orientalna, nieco mroczna i zmysłowa, nie jest to jednak zapach, który spodoba się każdemu. Kolekcja wzbudziła różne, czasem bardzo skrajne uczucia. Wiele osób twierdzi że zapach jest duszący i nie do zniesienia, że tak pachną ubrania z babcinej szafy;). Przeczytawszy te wszystkie opisy byłam pewna jednego, muszę koniecznie spróbować, któregoś kosmetyku z kolekcji Smoky Poppy. Coś mi także mówiło, że zapach mnie akurat się spodoba. Byłam więc bardzo zadowolona kiedy w moje ręce wpadło lutowe pudełko Shinybox, a w raz z nim masło The Body Shop Smoky Poppy, jeśli jesteście ciekawi, czy się z nim polubiłam zapraszam do dalszej lektury 🙂
Zapach babcinej szafy? a może niekoniecznie? czyli o The Body Shop Smoky Poppy :)
2