W tym miesiącu jakoś się zagapiłam z ulubieńcami, już połowa miesiąca, a ja jeszcze nie pokazałam Wam moich faworytów. Już się poprawiam i zapraszam do czytania i oglądania.
Kosmetyczni ulubieńcy marca.
Miodowy Nektar Lirene Demoprogram
Świetny kosmetyk. Wielkie 400 ml opakowanie, które w biedronce można kupić za niecałe 8 zł. Niecodzienna konsystencja, bardziej jak mleczko do ciała niż żel pod prysznic. Jednak to co mnie uwiodło to przede wszystkim cudowny zapach. Pełną recenzję możecie przeczytać tutaj:
Lirene Dermoprogram, Miodowy nektar do mycia ciała – cud, miód i pomarańcze 🙂
Etre Belle Krem do rąk marakuja i lychee.
W tym kremie także warto zwrócić uwagę na jego konsystencje. Jest ona bardzo gęsta i zbita, coś jak masło do ciała, albo nawet bardziej. Krem w swoim składzie ma substancje aktywne takie jak: gliceryna, masło shea, olej makadamia, pantelon, olej z nasion słonecznika. Dobrze sobie radzi z przesuszoną skórą, ładnie i delikatnie pachnie. Pełną recenzję możecie przeczytać tutaj:
Etre Belle, krem do rąk marakuja i lychee :).
Alterra Olejek do ciała limonka i oliwka.
O tych olejkach krążą różne opinie, niektórzy twierdzą że są super inni, że wręcz przeciwnie. Mnie olejek się spodobał i teraz kiedy mi się skończył trochę mi go brakuje, bo naprawdę fajnie mi się go używało. Stosowałam go zarówno do ciała smarując nim mokrą skórę, po czym wycierałam się ręcznikiem i nie miałam problemu że coś się lepi. Fajnie mi się też sprawdzał do demakijażu i nawilżania dłoni i suchych skórek wokół paznokci. Bardzo podobał mi się jego zapach, dlatego przyjemnie mi się go używało. Pełną recenzję możecie przeczytać tutaj :
Alterra Olejek do ciała limonka i oliwka :).
The Body Shop Makowe Masło do ciała .
To dopiero moje drugie masło do ciała z The Body Shop. Akurat ten egzemplarz chciałam mieć od kiedy trafiłam na kontrowersje związane z jego zapachem. Od razu wiedziałam, że to może być coś co mi się spodoba. Dla mnie zapach nie jest ani odrobinę babciny. Ciężko mi określić z czym mi się kojarzy, jest ciepły i otulający i chyba trochę kadzidlany. Przy tym jest także mocny i dość wyraźny, więc rozumiem, że nie każdemu może się podobać. Masełko ładnie się rozsmarowuje dość szybko wchłania i zostawia na skórze delikatną ochronną warstwę. Fajnie nawilża i odżywia skórę. Wkrótce postaram się napisać jego pełną recenzję.
Będzie też jeden niekosmetyczny ulubieniec, który towarzyszył mi już od ponad dwóch miesięcy, czyli czystek. O jego właściwościach pisałam już parę razy, naprawdę warto się nim zainteresować.
Możecie o nim poczytać na przykład tutaj:
Zakupy ze sklepu zielarskiego i zmiany w pielęgnacji cery trądzikowej :).
Znacie któregoś z moich ulubieńców? Ciekawa jestem jakich kosmetyków najchętniej używaliście w marcu?