Mój makijaż chyba jeszcze nigdy nie zwracał tak uwagi, jak przez okres, kiedy testowałam wodoodporny tusz do rzęs So Chic Wild Look. Niestety nie były to zachwyty moimi pięknymi rzęsami. Najczęściej słyszałam: Coś ci się rozmazało albo coś tu masz pod okiem. Chyba żadna kobieta nie chce słyszeć takich uwag, szczególnie jeśli starannie wykonuje makijaż i w dodatku używa wodoodpornego tuszu do rzęs. Zacznijmy jednak od początku.
So Chic Wild Look wodoodporny tusz do rzęs
So Chic Wild Look wodoodporny tusz do rzęs znajduje się ładnym, bardzo optymistycznie żółtym opakowaniu. Dostałam go w trakcie konferencji Meet Beauty, na stoisku So Chic, gdzie był bardzo chwalony. Klientki podobno go uwielbiają, więc albo ja jestem jakaś dziwna, albo przez 26 lat robienia makijażu nie nauczyłam się malować rzęs.
Tusz So Chic ma silikonową szczoteczkę taką, jakie lubię najbardziej, bo pozwalają one bardzo precyzyjnie malować i rozczesywać rzęsy. Ma także ładny naprawdę czarny kolor.
Zaraz po pomalowaniu naprawdę fajnie wygląda na rzęsach i ładnie je wydłuża, rozdziela i nieco pogrubia. Tu niestety kończą się jego zalety.
Ręce opadają mi już w trakcie malowania. No nie da się tym tuszem pomalować tak, żeby się nie ubrudzić. Jak wiecie maskarę ze skóry najlepiej ścierać, kiedy już wyschnie, żeby uniknąć rozmazywania i czarnych plam. Gorzej, jak człowiek sobie zapomni, że musi jeszcze doczyścić twarz po tuszu. Ja tak właśnie ostatnio zrobiłam i poszłam po dzieci do szkoły cała wymazana. Dopiero w domu, po powrocie zorientowałam się, czemu wszyscy mi się tak przyglądali :D. To była właśnie ostatnia szansa, jaką dostał ode mnie ten tusz.
Miałam do niego naprawdę dużą cierpliwość. Z recenzją czekałam ponad 4 miesiące, bo tusz ma bardzo rzadką konsystencję i uznałam, że może dlatego właśnie się tak rozmazuje. Zwykle wystarczy trochę odczekać i kosmetyk robi się bardziej gęsty i wszystko jest ok. Tu to niestety nie zadziałało. Owszem po upływie czasu tusz nie jest już taki mokry, ale nic poza tym. Mam nadzieję, że cały czas pamiętacie, że mówimy tu o tuszu WODOODPORNYM!
Tworzy efekt pandy w błyskawicznym tempie, mam wrażenie, że spływa mi z rzęs. Za każdym razem, kiedy go użyłam słyszałam, że coś mi się rozmazało albo że coś z moim makijażem jest nie tak.
Wykazałam naprawdę dużo dobrej woli, jeśli chodzi o ten tusz, ale on niestety nie dał się polubić. Jest nietrwały, brudzi, rozmazuje się, tworzy efekt pandy, a o jego wodoodporności to nawet nie ma co marzyć. Niestety nie mogę go Wam polecić, wręcz przeciwnie doradzę, żebyście trzymały się od niego, jak najdalej.