Mimo, że w domu mam szpital i armagedon, a na dodatek jeszcze ferie i do komputera ciężko mi się dopchać, to przecież linkowe party musi się odbyć, skoro było obiecane. Zastanawiam się jednak, czy nie zmienić nieco jego formy i od czasu do czasu zamiast na blogu nie zorganizować party na moim fanpage na faceboooku. Ciekawa jestem co o tym sądzicie wolicie dodawać linki tutaj, czy łatwiej Wam wrzucić taki link na facebooku?
Przy okazji chciałam Wam też opowiedzieć o jednym z moich prezentów urodzinowych, a chodzi mi o Yves Rocher Kandyzowana pomarańcza i migdał peelingujący żel pod prysznic. Lubię kosmetyki Yves Rocher szczególnie właśnie te do pielęgnacji ciała, niestety bardzo rzadko bywam w ich sklepie. Żel pochodzi z kolekcji limitowanej wydaje mi się, że świątecznej bo kandyzowana pomarańcza i migdały kojarzą mi się właśnie ze świętami Bożego Narodzenia.
Może to też sugerować choinka, która znalazła się w szacie graficznej opakowania. Samo opakowanie natomiast to tuba z miękkiego przezroczystego plastiku, którą stawiamy na zakrętce. Zamknięcie działa bez zarzutu, a otwór dozujący jest odpowiedniej wielkości.
Konsystencja tego kosmetyku jest lejąca, nieco żelowata mnie bardzo przypomina olejki myjące. Producent sugeruje, że jest to żel peelingujący, ale jeśli ktoś liczy tu na ścieranie naskórka to się niestety rozczaruje. Drobinki zanurzone w żelu są dość spore i jest i niewiele, przez co kosmetyk ma niewielkie właściwości peelingujące. Mnie to jednak nie przeszkadza, zresztą mam na to świetną radę, jeśli chcę żeby żel ścierał mocno mieszam go z cukrem i wtedy problem znika.
Zapach też jest intrygujący, spodziewałam się słodkości z przewagą pomarańczy i pomyliłam się. Zapach jest kwaskowy, ale cytrusy są tu tylko tłem dla gorzkich migdałów. Jest też delikatny i muszę przyznać, że bardzo przypadł mi do gustu. Produkt został także wzbogacony w wodę z bławatka z uprawy bio, a z tego co doczytałam drobinki są z pestek brzoskwini.
Żel bardzo dobrze spełnia swoje zadanie, a kąpiel z nim jest przyjemna i relaksująca. Dobrze myje, a przy tym nie wysusza i niepodrażania mojej skóry, zostawia ją natomiast przyjemnie gładką i pachnącą. Bardzo podoba mi się jego olejowata formuła, dzięki temu jest także dość wydajny. Używam go od trzech tygodni i zostało jeszcze jedna trzecia opakowania. Opakowanie ma 200 ml. Jestem z niego bardzo zadowolona i chętnie wypróbowałabym inne kosmetyki z tej serii.
Lubicie pielęgnację ciała od Yves Rocher? A może mieliście okazję próbować ich kosmetyków z edycji limitowanej? Co Wam się najbardziej spodobało?
Zapraszam także na linkowe party, zasady są proste. Każdy może dodać link do wpisu ze swojego bloga, w zamian wystarczy, że odwiedzi wpis innej osoby, który mu wpadnie w oko.