Z kosmetykami DermoFuture spotykam się pierwszy raz i gdyby nie akcja Testuję z Twoim Zródłem Urody, pewnie sama bym na nie nie wpadła. Ostatnio skończyło mi się serum do twarzy i szukałam czegoś lekkiego, ze względu na tłustą skórę, ale i przeciwstarzeniowego, to ze względu na moje kolejne urodziny ;), które przypadają akurat w styczniu. Wybrałam więc Intensywną Kurację Do Twarzy z Nanopeptydami i Komórkami Macierzystymi i nie jako przy okazji w moje ręce wpadł też Mezoroller do mezoterapii igłowej. Muszę przyznać, że to ostatnie urządzenie nieco mnie przerażało, jeśli jesteście, więc ciekawi, czy odważyłam się go używać i jak spisało się serum czytajcie dalej.
Zaczniemy od serum, bo to jego użyłam pierwszego, roller czekał chwilę na swoją kolej, bo nie mogłam się zdecydować czym go dezynfekować. W aptece nie udało mi się kupić żadnego środka, na szczęście można go też moczyć w wysokoprocentowym alkoholu, a ten akurat miałam w lodówce :).
Intensywna Kuracja Do Twarzy z Nanopeptydami i Komórkami Macierzystymi
Serum znajduje się w 20 ml butelce z ciemnego szkła wyposażonego w pipetę, co znacznie ułatwia jego dozowanie. Tak jak wspominałam zależało mi na czymś lekkim, ale jednocześnie odżywczym. Trochę się bałam bałam, że serum może się okazać za ciężkie do mojej tłustej skóry jak się okazało zupełnie niepotrzebnie. Intensywna Kuracja Do Twarzy z Nanopeptydami i Komórkami Macierzystymi ma bowiem bardzo lekką wodnistą i nieco żelową konsystencję. Bardzo przypomina mi pod tym względem kwas hialuronowy. Kosmetyk jest przezroczysty i bezzapachowy.
Producent zapewnia nas że produkt:
– uelastycznia i napina skórę oraz zwiększa jej gęstość,
– rewitalizuje komórki skóry,
– nawilża i odżywia skórę,
– zmniejsza głębokość zmarszczek,
– intensyfikuje procesy regeneracji skóry,
– wzmacnia funkcje metaboliczne skóry.
Produkt jest przeznaczony do skóry dojrzałej, pozbawionej elastyczności, zwiotczałej. Jednak moim zdaniem nie muszą się go obawiać nawet osoby młode, bo jak wiadomo zdecydowanie łatwiej zapobiegać zmarszczkom, niż się ich potem pozbyć. Serum jest lekkie, wchłania się błyskawicznie, nie pozostawia na skórze żadnego filmu i nie obciąża jej. Do tego stopnia, że jak go użyłam pierwszy raz myślałam, że niezbyt się polubimy. Serum po nałożeniu znikło błyskawicznie, a skóra domagała się czegoś jeszcze, była też lekko napięta. Dopiero gdy zaczęłam używać rollera kosmetyk zaczął zachowywać się całkiem inaczej, ale o tym za chwilę wróćmy jeszcze do serum. Skład kosmetyku wygląda dość przyjemnie mamy tu wodę, glicerynę, ekstrakt z żeńszenia, pantenol, ekstrakt z zielonej herbaty, potem mamy substancje konserwujące, peptyd, kwas hialuronowy, substancja konserwująca, która uniemożliwia rozwój i przetrwanie mikroorganizmów w czasie przechowywania produktu, zagęstnik i na koniec trójetanoloamina, która pozwala uzyskać odpowiednie ph kosmetyku.
Serum dobrze sprawdziło się u mnie stosowane z mezorollerem. Wchłania się ładnie do matu, nadaje się też świetnie pod makijaż, co najważniejsze w żaden sposób nie obciąża skóry. Za to lekko nawilża i napina, sprawia, że jest ciut bardziej elastyczna. Koi podrażnioną igiełkami rollera skórę. Opakowanie wystarczyło mi na trzy tygodnie używania, wczoraj wycisnęłam z niego ostatnią kropelkę. Używałam go jednak naprawdę szczodrą ręką. Stosowałam wieczorem przed i po rolowaniu skóry, a także rano pod krem. Czasem używałam samego serum pod makijaż i podkład trzymał się świetnie.
Mezoroller do mezoterapii igłowej
Mezorollery i pozytywne efekty ich stosowania już od jakiegoś czasu rzucały mi się w oczy to tu to tam. Wiecie jednak jak to jest i chciałam sama spróbować i bałam się jednocześnie. W końcu się jednak odważyłam (no dobra Michał z Twojego Żródła Urody mnie namówił) i nic, a nic nie żałuję, wręcz się rozochociłam i mam chęć na dłuższe igiełki, bo słyszałam, że one działają jeszcze lepiej.
Zanim jednak przejdziemy do konkretów chcę zaznaczyć jedną rzecz, taki roller to nie zabawka, są tu mikro igiełki, które przebijają skórę i zanim go użyjemy powinniśmy rozważyć wszystkie za i przeciw. Jeśli już się zdecydujemy to koniecznie musimy pamiętać o tym, że każdy roller jest przeznaczony tylko i wyłącznie dla jednej osoby. Nie wolno go używać jeśli skóra jest podrażniona lub zainfekowana: przy infekcjach grzybiczych i wirusowych, wypryskach ropnych, egzemie, łuszczycy, w miejscach gdzie skóra jest uszkodzona, w przypadku wszelkich nowotworów (brodawek, czy dużych pieprzyków).
Nie należy także wywierać zbyt dużego nacisku na urządzenie podczas masowania skóry. Przed i po każdym użyciu roller należy odpowiednio zdezynfekować. Można to zrobić specjalnym środkiem do dezynfekcji narzędzi, ale mnie nie udało się takiego dostać, może mi podpowiecie gdzie można taki specyfik kupić? Można też użyć wysokoprocentowego 98% alkoholu w którym zanurzamy roller na 5-10 sekund, albo w 40% alkoholu i wtedy moczymy roller dłużej ok 5 minut. Ja właśnie tak robię.
Ale cóż to jest ten roller i jak on wygląda?
Jest to urządzenie w kształcie ruchomego wałka z cienkimi mikro igłami, które służą do mikronakłuwania skóry.
Pewnie dla niektórych, tak jak dla mnie na początku, brzmi to dość przerażająco i zastanawiacie się co nam daje takie nakłuwanie? Otóż ma ono zmusić naszą skórę do samodzielnej bardzo intensywnej odnowy i regeneracji poprzez naturalną indukcję kolagenu. Dzięki nakłuciom w warstwie rogowej naskórka tworzą się kanaliki, które umożliwiają wniknięcie substancji aktywnych w głąb skóry. Taki zabieg ma wpłynąć na redukcję widocznych zmarszczek, oraz zapobiegać powstawaniu nowych.
Przyrząd przeznaczony jest do cery odwodnionej, suchej, wymagającej głębokiego nawilżenia i odżywienia, a także dojrzałej z niedoborami składników odżywczych, zmęczonej i po prostu starzejącej się.
Przejdźmy teraz może do tego jak go używałam i jakie zauważyłam efekty po jego stosowaniu.
Rollera używam wieczorem mniej więcej co drugi dzień, chyba że akurat coś mi wyskoczy, co ostatnio prawie w ogóle się na szczęście nie zdarza. Najpierw wykonuje tak jak zawsze demakijaż, oczyszczam i tonizuję skórę, a potem nakładam Intensywną Kurację z Nanopeptydami i Komórkami Macierzystymi i dopiero na tak przygotowanej skórze wykonuję masaż.
Na stronie producenta znalazłam fajny filmik instruktażowy jak to robić. Jeżdżę wałkiem po skórze pionowo, poziomo i na skos, przez jakieś 2-3 minuty. Igiełki są niewielkie mają 0,2 mm i cienkie, więc taki masaż nie jest bolesny. Od czasu do czasu, szczególnie tam gdzie skóra jest cieńsza czuć delikatne ukłucie. Bo musicie wiedzieć, że ja nie omijam też skóry wokół oczu, chociaż jestem tu zdecydowanie bardziej delikatna. Właśnie w tych okolicach widać u mnie pierwsze zmarszczki, a skóra bywa odwodniona i traci jędrność.
Po pierwszym masażu moja skóra dosłownie płonęła, była zaczerwieniona i ciepła, aż mąż pytał co mi się stało. Trwało to kilka minut i wszystko zeszło, a moim oczom ukazała się gładka, jędrna, elastyczna, ładnie zaróżowiona, ale przede wszystkim widocznie młodsza skóra. Przy następnych masażach skóra już się przyzwyczaiła i nie robiła się, aż tak czerwona ani gorąca. Za to pozytywne efekty widoczne są zawsze. Jestem zachwycona działaniem rollera i jestem przekonana o jego dobroczynnym wpływie na skórę. Mogę Wam też zdecydowanie polecić roller DermoFuture, jest solidny, łatwy w użytkowaniu, jego igiełki są niewielkie i świetnie sprawdzą się na początek. Co także wydaje mi się bardzo ważne urządzenie przychodzi do nas sterylnie zapakowane.
Jeszcze jedna istotna sprawa – w trakcie używania mezorollera nie można już stosować peelingów i innych środków złuszczających, ale ja jak to ja muszę się Wam przyznać, że parę razy użyłam mojego peelingu przeciwtrądzikowego z Bandi z 10% kwasem pirogronowym, oczywiście nie w dzień kiedy wykonywałam masaż rollerem. Moja skóra na tym w żadem sposób nie ucierpiała, nie była podrażniona, ale ja mam skórę mocno przyzwyczajoną do kwasów i one bardzo rzadko mi szkodzą. Wy lepiej nie róbcie tego sami w domu ;).
Podsumowując Z dwóch produktów Tenex Dermofuture to mezorollerem jestem absolutnie oczarowana. Jego działanie jest widoczne praktycznie od pierwszego użycia i jestem przekonana, że utrzymanie skóry w dobrej kondycji przy jego pomocy będzie o wiele prostsze. Serum okazało się być przyjemnym, bardzo lekkim kosmetykiem, nie bałbym się go używać nawet u młodych osób. Jego działanie było poprawne, nie wiem natomiast, czy byłabym z niego tak samo zadowolona gdym nie używała go w duecie z rollerem. Natomiast jeśli ktoś szuka, lekkiego specyfiku, który nie będzie zbytnio obciążał cery, a będzie miał też właściwości przeciwzmarszczkowe i będzie fajnie się sprawdzał pod krem i pod makijaż to mogę mu to serum śmiało polecić.
Cenowo także ten zestaw wypada fajnie, ale rzućcie też okiem na inne propozycje;
Bardzo jestem ciekawa co myślicie o rolowaniu skóry, boicie się tych mikro igiełek, czy wręcz przeciwnie i macie ochotę spróbować takiego masażu? Znacie kosmetyki z serii DermoFuture?