Kolejnym ulubieńcem będzie wspomniany wcześniej olej kokosowy. Chociaż kupiłam go dopiero pod koniec miesiąca to wiążę z nim duże nadzieje. Używam go na twarz na noc, na dłonie i na włosy. Świetnie nawilża, odżywia skórę i mam nadzieję, że dzięki niemu pozbędę się uciążliwego świecenia strefy T. Odważyłam się i nałożyłam go na dzień pod makijaż, wchłonął się do matu i moja twarz rzeczywiście zaczęła się świecić o wiele później niż zwykle.
Tak samo jak miesiąc temu Effaclar Duo, o którym już Wam pisałam.
Suflet do ciała z Farmony słodkie cappuccino i tiramisu – doskonale poradził sobie z suchą skórą na łydkach, ma swietnią konsystencję, przez co bardzo łatwo go nałożyć, a dodatkowo dobrze się wchłania.
Ziaja bloker – świetnie poradził sobie z nadmiernym poceniem.
Włosy:
Szampon Jajeczny z Apteczki Babuni Joanna – to już kolejne opakowanie. Moje włosy go kochają i jest to praktycznie jedyny szampon, po którym nie swędzi mnie skóra głowy.
Make up:
Mój pierwszy żelowy eyeliner to Bobi Brown Longue-Tenue Denim Ink 28 w granatowym metalicznym kolorze. Obawiałam się trochę nakładania go pędzelkiem, ale jak się okazało zupełnie niepotrzebnie. Jest bardzo trwały, a kreska cały dzień wytrzymuje w nienaruszonym stanie i się nie rozmazuje.
Błyszczyk Color Shine Victoria’s Secret w delikatnym różowym kolorze z mieniącymi drobinkami, tworzy efekt mokrych ust, nie lepi się i ślicznie pachnie. Doskonały do wiosennych makijaży.
Zapachy:
Wiosną wróciłam do Loewe Agua de Loewe Ella. Jest to przyjemny, orzeźwiający zapach cytrusów – cytryny, bergamotki i pomarańczy połączonych z kombinacją róży, lilii, papryki oraz drzewa sandałowego cedru i piżma. Świetnie nadają się do noszenia wiosną i latem.
Niekosmetyczni ulubieńcy:
W tym roku wiosna kazała na siebie długo czekać. Żeby jej troszkę pomóc posadziłam wiosenne kwiaty.
Poniżej zegarek, który kupiłam na kiermaszu regionalnym. Właściwie już od dawna szukałam takiej skórzanej bransoletki. W końcu ją znalazłam i to w dodatku z zegarkiem, więc szkoda było nie brać.