Ulubione w lipcu :)

Tym razem bez zbędnego marudzenia zapraszam Was na ulubieńców lipca. Kilku odkryłam dopiero w tym miesiącu, inne były ze mną już jakiś czas i dopiero teraz używałam ich najczęściej, a jeden lubię od dawna i zupełnie nie wiem czemu do tej pory nie znalazł się jeszcze w ulubieńcach.

Szczotka a’la TT.

 

Szczotka kupiona w Biedronce za 15 zł jako dodatek do suplementu diety ze skrzypem. Jest plastikowa i bardzo lekka. Wygodnie się nią czesze, dobrze leży w dłoni, nie zdarza mi się żeby wypadała z ręki, ale przede wszystkim świetnie rozczesuje włosy. Nie ważne czy są mokre czy suche, nie mam już problemu z rozczesaniem. Nie ciągnie i nie szarpie włosów. Moja córka w końcu nie ucieka przed czesaniem, a w trakcie obywa się bez krzyków i płaczu. Nie mam porównania do oryginalnej TT, ale skora ta sprawdza się tak dobrze, zastanawiam się czy jest sens kupować oryginalną TT.
Rombalsam krem nawilżająco – pielęgnacyjny o właściwościach zmiękczających z mocznikiem i oliwa z oliwek.
Szukałam czegoś na mocno przesuszoną skórę stóp i między innymi ten krem zaproponowano mi w aptece. Nie kosztował wiele, więc się zdecydowałam. Zawiera on 30% mocznika oraz oliwę z oliwek. Jest dość tłusty i trzeba poczekać, aż się wchłonie. Zostawia także warstewkę na skórze, natomiast świetnie zmiękcza i wygładza skórę. Radzi sobie nawet z mocniejszym przesuszeniem. Smaruje nim stopy, dłonie oraz łydki i wyglądają one od tej pory o wiele lepiej. Jednak trzeba go używać systematycznie.
 
Gąbka do mycia twarzy Oriflame.
To jedna z tych gąbek, które suche są bardzo sztywne i twarde. Mięknie dopiero pod wpływem wody. Bardzo przyjemnie myje się nią buzię, mam wrażenie, że dzięki temu, że jej używam skóra jest bardziej oczyszczona. Trzeba jednak pamiętać o dokładnym wymyciu i wysuszeniu gąbki zaraz po użyciu, oraz o w miarę częstej wymianie.
Avon glimmerstick brights kredka do oczu tourquoise burst.
Ostatnio bardzo lubię do moich nudnych beżowo brązowych makijaży dodawać kolorowe akcenty i ta kredka świetnie się do tego nadaje. Jest miękka, dobrze napigmentowana oraz dość trwała. Nie rozmazuje się i świetnie się trzyma praktycznie cały dzień. Wybrałam sobie piękny turkusowy kolor, ale mam ochotę jeszcze na niebieski.
Bielenda bikini dwufazowy przyspieszacz opalania.
Wiadomo ze opalanie jest niezdrowe, dlatego im mniej tym lepiej. Z drugiej strony bardzo podoba mi się opalona skóra, dlatego postanowiłam zaopatrzyć się w przyspieszacz opalania. Wybrałam ten Bielendy ze względu na rozpylacz. Ma on bardzo niską ochronę 6 SPF dlatego czasem używam go na  inny filtr. Atomizer działa świetnie dopóki nie mamy mokrych rąk, potem jest już ciężko. Jednak warto się pomęczyć bo produkt ten rzeczywiście przyspiesza opalanie. Spryskałam nim nogi i wieczorem było widać wyraźne odcięcie między skórą opaloną, a tą która była schowana pod spodenkami. Opalenizna jest ładna brązowa.
 
Organique czarne mydło.
Dostałam je od koleżanki, która była zachwycona jego działaniem. Mnie także bardzo przypadło do gustu, bo jak nic innego świetnie oczyszcza moją skórę. Wygląda i pachnie jak smar, jest dość gęste, ale wystarczy nabrać odrobinę i rozetrzeć w mokrych dłoniach, a potem umyć twarz. Skóra jest tak czysta, aż piszczy, a dodatkowo wygładzona i naprawdę dobrze oczyszczona. Nie jest przy tym nadmiernie ściągnięta. Zupełnie nie wiem czemu jeszcze do tej pory nie znalazło się w ulubieńcach.
 
Znacie produkty które Wam pokazałam, a może wypatrzyliście coś na co macie ochotę. Ciekawa jestem co Was zachwyciło w lipcu.