Wszystko w życiu się zmienia. Czasem jest to tylko kolor włosów, innym razem coś ważniejszego, jak podejście czy poglądy, a czasem jest to zwyczajne pogodzenie się z tym, że wszystko się zienia. Dwie poważne zmiany z ostatniego czasu to nowa fryzura i nowe okulary.
Całe życie byłam brunetką, ale mi się znudziło i od pół roku jestem blondynką. Kiedyś nie wiedziałam, co tą są puszące się włosy i jak to jest, że nie można ich rozczesać, a teraz już wiem i jestem bogatsza o tę wiedzę i bardziej doświadczona. Włosy blond to włosy trudne, szczególnie jeśli nie zostało się nimi obdarzonym przez matkę naturę tylko przez dekoloryzator i rozjaśniacz. Jednak mają jedną zaletę, nie widać na nich aż tak bardzo siwych odrostów. No i to podobno jedyny słuszny dla mnie kolor ;).
Gorzej, jak się ma takie włosy jak moje, które za nic mają sobie starania o ładny kolor blondu, one wolą być żółte. Robię, więc płukanki żeby się pozbyć tego koloru, a musicie wiedzieć, że są rzeczy do których potrafię się naprawdę przyłożyć i jedną z nich jest właśnie walka żółtymi refleksami. Czasem jednak zapominam, że nadgorliwość gorsza od faszyzmu i wtedy moje włosy zamiast żółtej poświaty zyskują zieloną.
Na zdjęciu powyżej włosy nie były farbowane przez dokładnie dwa miesiące. Ciemny odrost jest już spory, a siwiznę widać nawet na czubku głowy, nie tylko po bokach. Wszystko przez to, że ni cholery nie mogę się zdecydować co z nimi zrobić. Iść dalej w blond, czy może wrócić do brązu?
Zastanawiałam się nad tym przez dwa miesiące, aż w końcu postanowiłam, idę do fryzjera i zobaczę co będzie. Jak się jednak okazało dostanie się do fryzjera ot tak, od ręki nie jest wcale takie proste, a ja nowe włosy musiałam mieć już, natychmiast!
Przez kilka lat moje włosy nie widziały farby drogeryjnej i trochę się ich bałam. Jednak przełamałam się i kupiłam dwa opakowania Castingu L’oreala. Kiedyś, kiedy byłam nastolatką, używałam granatowej czerni z Castingu i miło te czasy wspominam. Ciemniejszy odcień to 613 mroźne mochaccino poszedł na odrosty i jasny perłowy blond 10 21 na końce.
Nie próbowałam nawet nakładać ich sama, pomogła mi koleżanka, a efekt oceńcie sami, ale ja jestem bardzo zadowolona.
Nawet u fryzjera nie wychodził mi taki ładny blond.
No dobra to skoro obejrzeliście już włosy, to dajcie znać jak się Wam podobają moje nowe okulary? Na początku czerwca odwiedziłam okulistę, bo co prawdą widzę dobrze, ale jednak nie wszystko. Kilka razy złapałam się na tym, że chcę przeczytać skład jakiegoś kosmetyku albo sprawdzić z jakiego materiału jest bluzka, którą chcę kupić i nie mogę! Bo nie widzę.
Dostałam receptę, ale do optyka poszłam z przeświadczeniem, ze wybranie okularów w których będzie mi ładnie to droga przez mękę. W końcu, jak mam kupić przeciwsłoneczne to mierzę 53 sztuki i w 51 wyglądam beznadziejnie. Tymczasem okazało się, ze w każdych przymierzonych okularach było mi pięknie, ale najpiękniej właśnie w tych granatowych.
Dajcie koniecznie znać czy farbujecie włosy same w domu, czy u fryzjera? Jak Wam się podobają nowe kolory na moich włosach i oczywiście jak się Wam podobam jako okularnica?