To, czym myje twarz, ma dla mnie bardzo dużo znaczenie. Wiem, że podejścia do żeli do mycia twarzy tak jak i do szamponów są różne. Wiele osób twierdzi, że nie ma znaczenia, czym się myje buzię, bo kosmetyk ten jest na niej i tak tylko przez chwilę. Ja natomiast uważam zupełnie inaczej i do mycia twarzy lubię mieć produkt konkretnie do tego celu przeznaczony. Od kwietnia jest to najczęściej pochodzący z Izraela – 417 Pieniący się Żel do Twarzy z Luffą.
Nie wiem jak Wam, ale mnie ta luffa kompletnie z niczym się nie kojarzy, dlatego sprawdziłam co to takiego i okazało się, że to taka egzotyczna cukinia :).
-417 to linia ekskluzywnych izraelskich kosmetyków do pielęgnacji skóry oparta na Vitamin Mineral Complex. Stworzona by silnie regenerować komórki i opóźniać proces starzenia skóry. Nazwa pochodzi od miejsca pozyskiwania składników: Morza Martwego, znajdującego się 417m p.p.m. Kosmetyki te są wolne od parabenów i olei mineralnych.
Skład:
Produkt znalazłam w kwietniowym Shinyboxie i ogromnie mnie on ucieszył, bo po pierwsze, to kosmetyk naturalny, a po drugie sama bym się pewnie nie zdecydowała na tak drogi żel. W tej chwili widzę, że w Sephorze jest na niego promocja i można go kupić już za niecałe 76 zł.
Kosmetyk znajduje się w 200 ml tubie z miękkiego plastiku. Konsystencja jest żelowa, płynna ale nie rozlewa się, a w środku znajdziemy drobinki wyżej wspomnianej luffy. Niech jednak Was one nie zmylą, bo peelingu tym żelem nie da się zastąpić. Drobinek jest tak niewiele, że mogą one posłużyć co najwyżej do delikatnego masażu skóry. Żel jest przezroczysty, pachnie świeżo i nieco egzotycznie.
W kontakcie z wodą nie wytwarza dużej piany, zachowuje się raczej jak olejek myjący, z tym że taki leciutki i w ogóle nietłusty.
Producent obiecuje nam czystą, świeżą i promienną skórę już po pierwszym zastosowaniu. Tymczasem mnie pierwsze użycia tego kosmetyku rozczarowały. Miałam wrażenie, że skóra jest niedomyta, a używam żelu dopiero po demakijażu twarzy.
Jednak nie porzuciłam go, tylko dałam mu drugą szansę. Czasem widzę takie opinie, kiedy ktoś pisze, że użył kosmetyk dwa razy i jest beznadziejny i już na pewno więcej go nie użyje. W tym przypadku im dłużej stosowałam żel -417, tym bardziej mi się podobał. Zamiast jeden raz, myłam twarz dwa razy, albo używałam szczoteczki sonicznej i wtedy moja skóra była faktycznie pięknie umyta i odświeżona.
Fajne jest też to, że – 417 Pieniący się Żel do Twarzy z Luffą nie wysusza i nie ściąga skóry. Koniec końców przyjemnie mi się go używałam i teraz kiedy moja butelka dobija już końca jestem pewna, że będę za nim tęsknić.
Bardzo jestem ciekawa, kto polubił tak jak ja z – 417 Pieniący się Żel do Twarzy z Luffą ? A może jeszcze nie znacie tej firmy i mielibyście ochotę spróbować?