Kosmetyki samoopalające St.Tropez zna chyba cały świat. Są ogromnie popularne i uwielbiane przez gwiazdy. Do tej pory czytałam tylko o nich na blogach, ale ostatnio dostałam od koleżanki ST.TROPEZ Gradual Tan Tinted samoopalający krem do ciała do stopniowego opalania i sama mogłam mieć opaleniznę jak gwiazda wielkiego ekranu.
ST.TROPEZ Gradual Tan to stopniowo budujący opaleniznę balsam do ciała z domieszką brązu, który dostarcza skórze złocisty odcień stopniowo budując piękną, zdrową opaleniznę. Jest niezwykle łatwy w aplikacji, szybko się wchłania, nie zostawia smug, sprawia, że skóra jest niezwykle gładka i miękka.
Doskonale pokrywa ciało niwelując wszelkie niedoskonałości, subtelnie rozświetla skórę nadając jest zdrowy, naturalny koloryt. Polecany do wszystkich karnacji. Innowacyjny Hydraglow Complex pomaga stopniowo budować pożądany blask, bez przykrego zapachu samoopalacza i co jest potwierdzone klinicznie nawilża skórę do 48 godzin! Tyle od producenta, a teraz ja opowiem Wam jak balsam sprawdził się u mnie.
Szczerze przyznam już na początku, że balsam daje rzeczywiście piękną, naturalną opaleniznę, wchłania się bardzo przyzwoicie, nie przesusza skóry, zdecydowanie ma też właściwości pielęgnacyjne. Zapach jest przyjemny, chociaż już na skórze odrobinę czuć tę charakterystyczną dla samoopalaczy woń. Jest to jednak tak słaba, że mnie w ogóle nie przeszkadzała.
Kosmetyk już sam w sobie ma kolor i kiedy się nim smarujemy od razu widać, jeśli gdzieś nałożymy preparatu za dużo.
Rozprowadza się w sumie bardzo przyjemnie, trzeba jednak się skupić na wykonywanej czynności, żeby nie narobić sobie plam.
Przed użyciem zrobiłam sobie peeling ciała i dopiero nakładałam balsam ST.TROPEZ Gradual Tan. Pierwszy raz aplikowałam go wieczorem i nawet pomyślałam sobie, że słabo widać tę opaleniznę i trzeba będzie go zastosować kilka razy. Tymczasem rano byłam zachwycona. Skóra przybrała piękny i bardzo naturalny złotobrązowy odcień.
W dodatku wystarczy go użyć raz góra dwa razy i już jesteśmy pięknie opalone.
Opaleniznę można oczywiście stopniować, mnie wystarczyła taka jak na zdjęciach, ale jak ktoś lubi być mocniej opalony, to spokojnie można smarować się częściej.
Nie mogę jednak nie wspomnieć o tym, że to nie jest tak, że tym produktem nie można zrobić sobie plam. Można i to nawet bardzo uważając. Mnie się w każdym razie udało, a naprawdę starałam się dokładnie go rozsmarować. W dodatku trzeba po nim bardzo dokładnie umyć ręce. Nie wystarczy opłukać wodą. Ja niedokładnie spłukałam kosmetyk z rąk i między palcami miałam naprawdę mocną opaleniznę. Nie muszę mówić, że wyglądało to co najmniej komicznie.
Bardzo jestem ciekawa czy znacie produkty ST.TROPEZ ? Iw ogóle dajcie mi znać czy potraficie tak rozsmarować samoopalacz, żeby nie było ani jednej smużki? Bo może to tylko mnie brak zdolności w tej kwestii.