Kosmetyki Norel to dla mnie duże odkrycie poprzedniego roku. Zauroczyły mnie praktycznie od samego początku. Opakowania są zawsze ładne i solidne, a receptury obiecują wiele. Nie są to jednak czcze obietnice, bo na żadnym kosmetyku Norel się do tej pory nie zawiodłam. Seria Multivitaminowa to nowość i byłam jej ogromnie ciekawa. Witaminy dla skóry kojarzą mi się przede wszystkim z energią, witalnością poprawą kolorytu skóry, ale także z odmładzaniem i przeciwdziałaniem wolnym rodnikom. Jeśli jesteście, więc ciekawi jak krem sprawdził się u mnie zapraszam Was serdecznie do czytania.
Pielęgnacja twarzy to u mnie trudny temat. Przez lata miałam z nią problem, nie mogłam znaleźć odpowiedniego kremu. Kupowałam, próbowałam i po paru dniach odkładałam bo mi się nie sprawdzał, więc kupowałam kolejny, ale niestety historia się powtarzała. W końcu miałam taki okres, że bałam się używać jakiegokolwiek kremu i nie stosowałam nic oprócz naturalnego toniku. Piszę Wam to, żebyście wiedzieli, że moja skóra jest wymagająca i kapryśna i nie zadowoli się byle czym. W związku z tym nigdy nie piszę recenzji kremu do twarzy, dopóki w opakowaniu nie widać dna. Sorbet witaminowy Norel to już kolejny krem tej firmy, który zużyłam do samiutkiego końca, a co więcej zrobiłam to z ogromną przyjemnością. To już może Wam wiele powiedzieć na jego temat.
.
Energizujący sorbet witaminowy Norel dostajemy zapakowany w elegancki słoiczek ze srebrną zakrętką. Całość wygląda naprawdę gustownie i świetnie prezentowałby się na toaletce gdybym nie musiała jej wymienić na komodę z szufladami. Niestety Thor ma już dziewięć miesięcy i nie jest już puchatą kulką tylko ogromnym psiskiem nie mającym najmniejszego problemu ze ściąganiem z toaletki moich kosmetyków i testowaniem ich działania na sobie. Bywa wtedy, że jeśli nie przyuważę go od razu niewiele zostaje już dla mnie, a kosmetyki Norel upodobał sobie chyba najbardziej. Dlatego wszystkie moje kosmetyczne skarby musiałam zamknąć w szufladach, a Thor jeszcze nie wpadł na to jak je otwierać.
Wracając jednak do kremu, oprócz eleganckiego słoiczka kosmetyk był także zapakowany w tekturowe pudełko, a w środku sam krem był dodatkowo zabezpieczony plastikową nakładką.
Producent słusznie nazwał swój produkt sorbetem. Bo krem ma niezwykle lekką beztłuszczową, kremowo-żelową konsystencję. Jest przeznaczony do skóry normalnej, mieszanej i tłustej narażonej na przedwczesne starzenie, niedotlenionej i pozbawionej blasku. Pachnie cudownie owocowo bardzo podobnie do toniku z tej samej serii, chociaż mniej intensywnie.
Co niezwykle ważne przy cerze tłustej, czy mieszanej, chociaż w sumie przy każdej, krem błyskawicznie wchłania się w skórę. Uwielbiam się nim smarować bo skóra jeszcze jakiś czas po nałożeniu kremu pięknie pachnie. Dzięki swojej niezwykle lekkiej konsystencji nie powoduje przetłuszczania się skóry, wydaje mi się nawet, że reguluje wydzielanie sebum, bo zawsze kiedy nałożę go pod makijaż nie mam, aż takiego problemu z nadmiernym błyszczeniem skóry. Dodatkowo nałożony na niego podkład wygląda bardzo naturalnie, lepiej wtapia się w skórę i dłużej się trzyma.
Jaj zapewnia nas producent sorbet jest prawdziwą „bombą wita-minową” zapewniającą skórze kompleksową pielęgnację, jędrność i elastyczność. Ma także poprawiać koloryt zmęczonej, szarej cery, zapobiegać powstawaniu zmarszczek oraz utrzymywać właściwe nawilżenie. Dodatkowo nadaje skórze wyjątkową gładkość, świeżość i blask.
Składniki aktywne zawarte w kremie:
∙ kompleks witamin: A (retinol), B3, B6, C, E, F (NNKT), prowitamina B5 – kompleks intensyfikuje procesy naprawcze, odmładza, spowalnia ucieczkę wody z naskórka oraz zapewnia zmęczonej skórze odnowę, siłę i blask. Dodatkowo retinol, witaminy C i E zamknięte w liposomach są jeszcze skuteczniej trans-portowane w głąb skóry, a ich wysoka efektywność wiązania wolnych rodników zapewnia najwyższą ochronę antyoksydacyjną zapobiegającą fotostarzeniu;
∙ koenzym Q10, antyoksydant i stymulator procesów życiowych komórek, tj. wymiany energetycznej i tlenowej – poprawia koloryt cery i wzmacnia przeciwzmarszczkowe działanie kompleksu multiwitaminowego;
∙ ekstrakty z limonki i mandarynki – lekko rozjaśniają, stymulują i odświeżają naskórek.
Ale jest jeszcze kilka składników o których producent nie wspomina na opakowaniu, a które znajdziemy zaglądając do składu. Są to miedzy innymi olej z pestek winogron, czy panthenol, który moja skóra bardzo lubi.
Skład:
Sorbet witaminowy Norel stosowałam zwykle na noc, ale też na dzień jeśli dzień był pochmurny (a takich zimą nie brakowało), albo poprzedniego wieczoru nie stosowałam peelingu kwasowego, ponieważ krem nie zawiera filtra UV. Czasem też nakładałam go pod filtr, mogłam sobie na to pozwolić ze względu na jego niezwykle lekką formułę.
Podsumowują skóra po użyciu kremu jest gładka, elastyczna i ładnie napięta. Ma ładniejszy kolor i wygląda zdrowo, mniej się przetłuszcza, a przy tym krem nie powoduje żadnych podrażnień i nie zapycha skóry. Rekomendowałabym go nawet dla osób z tłustą, mocno świecącą się skórą taką jak moja, zarówno na noc jak i pod makijaż. Nie jest to tylko zwykły krem nawilżający, zresztą ja od dawna, wymagam od kremu czegoś więcej niż tylko nawilżenia. Dzięki zawartości retinolu czy stabilnej formy witaminy C krem ma także właściwości przeciwstarzeniowe, a dla mnie to niezwykle ważny aspekt. Z przyjemnością mogę go Wam polecić, szczególnie jeśli szukacie naprawdę lekkiego w konsystencji, a przy tym treściwego w działaniu kremu.
Kosmetyk możecie kupić w sklepie internetowym Norel i chyba też w Douglasie. Kosztuje 62 zł za 50 ml.
I jak macie ochotę na sorbet witaminowy Norel? A może w oko wpadł Wam inny kosmetyk z tej serii?
Jeśli jesteście ciekawi innych kosmetyków z tej serii poczytajcie tez o toniku, a niedługo pojawi się recenzja kremu pod oczy.
Za co psy kochają Norel? czyli Rozświetlający tonik witaminowy 🙂
Jak co piątek zapraszam Was także na kolejne linkowe party Blogujemy linkujemy :). Pochwalcie się swoimi wpisami, zajrzyjcie do innym uczestników zabawy i zostawcie po sobie miły ślad 🙂
Jak dodać link? Wystarczy kliknąć w niebieski przycisk następnie:
- Pierwsze pole to miejsce na twój link
- W drugim polu wpisujemy tytuł postu
- Trzecie pole to twój adres email
Zapraszam i bawcie się dobrze 🙂