Regularne stosowanie masek na twarz nigdy nie było moją mocną stroną. Jednak teraz czasy się zmieniły, wszyscy siedzimy w domu i mamy znacznie więcej czasu, żeby o siebie zadbać. Postanowiłam, więc że i ja dołączę do #zostańwdomuzałużmaskę. Na pierwszy rzut poszły maski Oriflame Love Nature, bo akurat mam wszystkie z serii. Mogę więc porównać, która najlepiej się sprawdza przy mojej cerze i którą najbardziej polubiłam.
Odświeżająca maseczka z ogórkiem Love Nature
Od razu zacznę od tej, którą najbardziej polubiła, a jest to Odświeżająca maska z ogórkiem Oriflame. Jak ona cudownie pachnie, takim świeżym, soczystym i dojrzałym zielonym ogórkiem. Przez sam ten zapach mam ochotę ją nakładać na skórę, mimo iż może nie czyni cudów. Jest to maska chłodząca i myślę, że super by się sprawdziła w upalne dni, dla ukojenia skóry smaganej promieniami słońca. Jest przezroczysta i ma żelową konsystencję. Nakłada się ją bardzo łatwo, ja jej zwykle nie zmywam tylko zostawiam na noc. W składzie tak jak wspominałam znajdziemy bogaty w witaminę C ekstrak z ogórka, który nawilża cerę i dodaje jej wigoru. Jest maska przeznaczona do cery mieszanej, a właśnie taką mam. Jest wydajna, wystarcza zdecydowanie na więcej niż jeden raz.
Oczyszczająca maseczka z łopianem Love Nature
Oczyszczająca maseczka z łopianem to druga z kolejności maska, którą polubiłam. Już kiedyś wam o niej wspominałam, nie jest to więc moje pierwsze spotkanie z tym kosmetykiem. Przypomina mi ona w swoim wyglądzie maski glinkowe, ma średniogęstą konsystencję, dobrze się nakłada. Ma kolor bladokremowy. Trzymamy ją na twarzy 10 minut i zmywamy, chodzi bez problemu, bo nie jest maska, która zastyga na skorupę. . Testowana dermatologicznie. Tak samo, jak w ogórkowej może efekty nie rzucają na kolana, ale skóra jest oczyszczona, delikatnie jaśniejsza, ukojona i nie jest przesuszona. Maska jest wydajna, wystarczyła mi na 3 użycia. W składzie znajdziemy nawilżający ekstrakt z łopianu bogaty w garbniki, które doskonale oczyszczają skórę. Maska rekomendowana jest do cery tłustej, czyli znowu dla mnie.
Kojąca maseczka z owsem Love Nature
Tak dochodzimy do maski, z którą moja skóra polubiła się najmniej. Kojąca, odżywcza to tutaj słowa kluczowe. Maska jest bardzo gęsta, treściwa i dla mojej to za dużo. Za to, jak czytam osoby z suchą skórą chwalą ja sobie. Stosuję ją przede wszystkim, gdy moja cera jest jakoś nadmiernie przesuszona i ściągnięta. Wtedy rzeczywiści przynosi ulgę. Jednak wolę zdecydowanie te maski, które mają lżejszą konsystencję, bo są bardziej przyjazne dla mojego typu cery. Głównym składnikiem w masce odżywczej jest ekstrakt z owsa bogaty w witaminy z grupy B, które sprawiają, że cera jest miękka i wypełniona. Maska polecana jest do cery suchej. Wszystkie maski są testowane dermatologicznie..
Najbardziej sprawdza się u mnie kombinacja maseczki oczyszczającej z odświeżającą. Najczęściej właśnie leżąc w wannie, nakładałam maskę oczyszczającą, a po zmyciu jej stosowałam tonik i maskę odświeżającą, którą zostawiałam na noc. Rano skóra była matowa (tylko czoło mi się delikatnie świeciło), uspokojona, odświeżona i rozjaśniona.
Dajcie koniecznie znać czy macie teraz więcej czasu na pielęgnację skóry? Nakładacie maski? A może macie jakieś swoje ulubione?