Suchy olejek nie jest dla mnie nowością, miałam ich już kilka. Bardzo lubię olejek Nuxe, Pat&Rub, czy Soraya. Suchy olejek do ciała NIVEA miał, więc sporą konkurencję. Jak się spisał? Tego dowiecie się już za chwilę.
Przede wszystkim ogromnie się ucieszyłam, kiedy w przesyłce od Przyjaciółek Nivea dostałam olejek. Dobrze wiecie , że uwielbiam olejki w pielęgnacji zarówno twarzy jak i ciała. Chociaż w pełni rozumiem osoby, które tego nie lubią, jednak olejki, jak sama nazwa wskazuję są tłuste, czasem nawet bardzo. Jeśli i Wy nie lubicie tej tłustości, a mimo wszystko chcecie korzystać z dobroczynnych właściwości olejków, zacznijcie swoją przygodę od suchych olejków. One są zdecydowanie mniej tłuste i wchłaniają się o niebo szybciej.
Suchy olejek do ciała NIVEA znajduje się w bardzo ładnej butelce utrzymanej w typowej do Kosmetyków Nivea kolorystyce. Kolejna rzecz, która nieodmiennie kojarzy mi się z marką Nivea to zapach tego podstawowego niebieskiego kremu. Mówcie co chcecie, ale ten zapach już zawsze będzie mi się kojarzył z dzieciństwem, a tym samym już zawsze będzie mi się kojarzył dobrze.
Olejek ma wodnistą i bardzo lekką konsystencję. Wchłania się szybko, ale zostawia na skórze delikatny ochronny film. Nie jest on absolutnie tłusty. Olejek nie brudzi ubrań, więc często używam go także rano.
Olejek Nivea stosuję na dwa sposoby. Pierwszy to mój ulubiony, sprawdza się idealnie przy bardziej tłustych olejkach, kiedy nie chcemy czekać godzinami aż się wchłoną. Nakładam go na mokrą skórę zaraz po kąpieli i dopiero wycieram się ręcznikiem.
Drugi sposób to już tak jak zaleca producent standardowo na suchą skórę. Kosmetyk fajnie nawilża i pięknie wygładza. Idealnie sprawdził mi się także jako olejek do masażu. Pisałam Wam ostatnio jaki straszny ból kręgosłupa i całych pleców mnie dopadł. W takich sytuacjach ratują mnie środki przeciwbólowe i masaże, a te ostatnie z olejkiem Nivea były prawdziwą przyjemnością.
Dla ciekawych skład olejku:
Olejek jest bardzo wydajny, ja sobie nie żałuję i smaruje się od stóp do głów, a zużycie jest niewielkie. Jednak szczerze muszę przyznać, że z bardzo suchą skórą sobie nie radzi. Szczególnie zimą mam ogromy problem z przesuszonymi łydkami i stopami i tutaj sam olejek nie wystarcza. Niemniej jednak jestem z niego bardzo zadowolona i z przyjemnością zużyję go do końca.
Dajcie koniecznie znać, czy miałyście już do czynienia z nowością od Nivea? Jeśli nie, to myślę, że naprawdę warto się skusić.