Wykończeni z kwietnia i maja:)

Miesiąc znowu szybko dobiegł końca, więc spieszę do Was z projektem denko. Wykańczanie niestety nie idzie mi tak dobrze jakbym sobie życzyła, jednak parę produktów udało mi się w tym czasie zużyć :).
 
Pielęgnacja:

Vichy Pure Thermale 3w1, według mnie rewelacyjny płyn micelarny. Świetnie sprawdzał się do zmywania zarówno makijażu twarzy, jak i oczu. Dla mnie ma identyczne działanie jak Bioderma Sensibio i oba płyny niezwykle lubię. Po tym jak pod notką o płynie Vichy pisałyście mi, że u Was się nie sprawdza do zmywania makijażu oczu, z ciekawości zrobiłam mały test. Na jeden płatek kosmetyczny nalałam płynu Vichy, na drugi Biodermę, przyłożyłam do pomalowanych cieniami i tuszem oczu po czym zmyłam. Makijaż zszedł praktycznie identycznie z oka zmywanego Biodermą jak i tego zmywanego Vichy. Ja zupełnie nie widzę różnicy i oba płyny bardzo lubię, jednak Vichy ma lepszą cenę, szczególnie jeśli trafimy na promocję. W Super Pharm często można go kupić za 19zł. Więcej o płynie Vichy możecie poczytać tutaj: Wszechstronny płyn micelarny – Vichy, Purete Thermale, Soluzione Micellare 3 in 1 (Płyn micelarny 3 w 1).
Delikatne mleczko do demakijażu z olejkiem morelowym Balea. Mleczek generalnie nie lubię i nie używam, ale to okazało się całkiem przyjemne i w trakcie zimy i wczesnej wiosny miło mi się z niego korzystało. Więcej o nim możecie poczytać tutaj Delikatne mleczko do demakijażu z olejkiem morelowym Balea.
 
Balea Beauty Effekt Serum pod oczy z kwasem hialuronowym. Z kremami pod oczy mam zwykle taki problem, że zapominam ich używać. Wiem, że źle robię, bo w moim wieku zdecydowanie powinnam już stosować takie kremy i uwierzcie mi bardzo się staram. Niestety zwykle po paru dniach zapominam o takim specyfiku, żeby znowu za jakiś czas sobie o nim przypomnieć. Serum było w formie przezroczystego, lekko kremowego żelu, w konsystencji i wyglądzie bardzo podobne do kwasu hialuronowego. Działało delikatnie i moim zdaniem raczej nawilżająco niż przeciwzmarszkowo. Czasem stosowałam je także na całą twarz pod krem i sprawdzało się w tej roli bardzo dobrze, ale raczej ponownie bym się na niego nie skusiła. Myślę, że było by super dla młodych dziewczyn, dla mnie niestety okazało się zbyt słabe.
 
Sephora Watherproof Eye Makeup Remover dwufazowy płyn do demakijażu oczu. Można go określić jednym słowem po prostu świetny. Żaden płyn, którego do tej pory używałam nie zmywał tak dobrze makijażu oczu. Tusz, cienie, kredki, eyeliner wszystko rozpuszcza się bez problemu. Wystarczy nasączyć wacik przyłożyć na chwilę do oka i zetrzeć. Nie szczypał i nie podrażniał mi oczu. Mam wielka ochotę na pełnowymiarowe opakowanie.

 

 
Mydełko naturalne z nanosrebrem. Pisałam Wam o nim całkiem niedawno. U mnie mydełko sprawdziło się bardzo dobrze jest antybakteryjne, antywirusowe i antygrzybicze. Bardzo mi pomogło w pozbyciu się trądziku, który dokuczał moim plecom. Więcej o nim możecie przeczytaj tutaj: Moja walka z trądzikiem – mydło z nanosrebrem:). 
 
Alterra mydełko różane. Jest delikatne nie przesusza nadmiernie skóry, dobrze myje i przepięknie pachnie różami. Jeśli lubicie ten zapach to polecam wypróbować zwłaszcza że kosztuje naprawę niewiele.
Balea Balsam do stóp. Z kremami do stóp mam niestety tak samo jak z balsamami i kremami pod oczy. Używam, ale bardziej z przymusu niż dla przyjemności. Krem Balea dobrze nawilżał i natłuszczał skórę stóp, fajnie sprawdzał się z peelingiem z tej samej serii.
 
Olejek Rycynowy. Stosowałam go do metody OCM jak również do olejowania włosów i w obu przypadkach sprawdzał się bardzo dobrze. Na pewno jeszcze go sobie kupię.
 
Eveline Slim Estreme 3D Serum modelujące do biustu. Bardzo lubiłam to serum i swego czasu pomogło mi ujędrnić skórę i ciut poprawić wygląd biustu. Po jego użyciu skóra robi się jakby bardziej gęsta, to chyba najlepsze określenie, ale także ładnie napięta. Nie jest drogie, więc jeśli nie macie wielkich problemów, a chcecie tylko trochę ujędrnić skórę, to zdecydowanie polecam.
 
Włosy:
 
 
Biovax Intensywnie regenerująca maseczka do włosów zniszczonych i suchych. Z opisu maska idealna do moich włosów, ale działanie nie powaliło mnie na kolana. Najbardziej spodobał mi się dołączony do maski czepek termiczny, dzięki któremu maski i odżywki działały zdecydowanie lepiej. Pewnie bym o niej zapomniała całkowicie i nie wróciła już więcej, gdybym nie postanowiła dodać jej do serum olejowego. To był strzał w 10, bo w serum maska sprawdziła się rewelacyjnie. Włosy miałam piękne lśniące odżywione, suche końcówki zniknęły praktycznie całkowicie. Moje włosy dawno nie wyglądały tak dobrze jak po serum olejowym sporządzonym właśnie z użyciem tej maski. Myślałam że ciężko będzie ją skończyć, ze względu na wielkie 500 ml opakowanie, a okazało się, że nie dość, że wykończyłam maskę bez problemu to muszę przyznać, że trochę za nią tęsknię :).
 
Joanna Objętość Szampon do włosów z kolagenem morskim. Kupiłam ten szampon, bo przeczytałam gdzieś, że do włosów, które szybko się przetłuszczają dobrze jest stosować szampony nadające objętość. Takie szampony podobno mniej obciążają włosy i odbijają od nasady, dzięki czemu nie przetłuszczają się tak szybko. Niestety po szamponie Joanny niczego takie nie zaobserwowałam, wręcz przeciwnie, włosy były obciążone i przetłuszczały się zdecydowanie szybciej. Zwykle udaje mi się myć głowę co drugi dzień, a z tym szamponem nie było to możliwe. Ta wersja okazała się więc zupełnie nie dla mnie.
 
Olejek Łopianowy ze skrzypem polnym. Stosowałam go zarówno solo na włosy przed myciem, jak i w serum olejowym. Zdecydowanie wolę wersję w serum olejowym, bo wtedy znacznie lepiej działa i rzeczywiście widać, że włosy się zmieniają. Następnym razem mam ochotę kupić jeszcze wersję z czerwoną papryką.
 
Na koniec dwie moje ulubione odżywki do włosów Nivea Long Repair i Garnier masło karite i olejek z avocado. Maski mają bardzo podobne działanie, włosy są po nich miękkie lepiej się rozczesują ładnie pachną. Obie optycznie bardzo poprawiają wygląd włosów, jednak mnie ciut bardziej odpowiada odżywka Nivea. O obu możecie przeczytać pełne recenzję turaj:  
 
Biokap Nutricolor 4.06 kawowy brąz. Ostatnio zrezygnowałam z mojego ulubionego cynamonowego brązu z Joanny na rzecz farby Biokap, gdyż Joanna po kilkunastu opakowaniach trochę dała się we znaki moim włosom. Farby Biokap są ponoć delikatniejsze i mniej niszczą włosy, ale kosztują trzy razy tyle co Joanna. Można je kupić w aptece. Jeśli ktoś ma siwe włosy i zastanawia się nad tą farbą to nie ma problemu bo Biokap sobie na szczęście z nimi radzi. Kolor tez mi się bardzo podoba chociaż ma trochę czerwonych tonów. Jak wygląda na moich włosach możecie zobaczyć tutaj Farba z apteki + loki na prostownicy = nowa fryzura 🙂
 
Przez ten czas udało mi się także wykończyć kilka próbek:).
 
 
I to by było na tyle. Mam nadzeję, że dotrwaliście do końca.:) Używaliście może któregoś z pokazanych produktów?