Jeśli tak jak ja szukacie bardziej naturalnej alternatywy dla antyperspirantu, to ten wpis na pewno was zainteresuje. Marzy mi się antyperspirant bez aluminium i z naturalnym składem. Bardzo lubię uczucie, jakie dają takie produkty. Skóra oddycha, nie jest oblepiona i o niebo łatwiej go zmyć, niż drogeryjny antyperspirant. Jednak to uczucie mi nie wystarcza, oprócz niego używając naturalnego dezodorantu chciałabym czuć się komfortowo i nie martwić się poceniem, czy nieprzyjemnym zapachem. Czy Bionsen dezodorant mineralny w sztyfcie daje mi takie poczucie? O tym dowiecie się już za chwilę.
Założenia są naprawdę świetne. Mamy tu kompleks minerałów takich jak cynk, mangan, wapń i miedź. Nie zawiera za to aluminium i parabenów. Tak skomponowana formuła pozwala skórze oddychać i nie zatyka porów tak, jak robią to tradycyjne antyperspiranty.
Skład:
Musicie wiedzieć też, że sztyft jest bardzo kruchy i trzeba na niego uważać, żeby nie spadł, bo się połamie. Mój przyszedł już złamany. Był wykręcony tak, że sztyft, zamiast w całości być w opakowaniu, był w nakrętce. Po otwarciu okazało się, że ta część, która właśnie była wykręcona, złamała się i została w zakrętce. Na szczęście druga część została w opakowaniu i można jej spokojnie używać. Sam sztyft jest przezroczysty, ma ładny zapach i lekko niebieski kolor, tak zresztą, jak całe opakowanie. Ok to skoro już wszystko wiecie, to przejdźmy teraz do działania, bo to jest w sumie najbardziej kluczowe.
Czy Bionsen dezodorant mineralny działa?
Nie jest to antyperspirant, tylko dezodorant i niestety nie działa jak antyperspirant. Bardzo lubię to uczucie, które daje. Skóra rzeczywiście nie jest obciążona i oddycha, bardzo łatwo go też zmyć. Jednak nie daje mi takiej ochrony przed poceniem jakbym sobie życzyła. Użyłam go kilka razy do pracy i powiem wam, że nie czułam się komfortowo. U mnie działa tak ze 2-3 godziny i zaczynam czuć, że jest coś nie tak. Nie mogę sobie niestety na to pozwolić, więc to go dyskwalifikuje. Może lato to nie jest czas na naturalne dezodoranty, pewnie zima sprawdziłby się lepiej.
Znalazłam jednak dla niego zastosowanie i używam go, kiedy wybieram się na basen. Po pierwsze łatwo go zmyć, po drugie, nawet jeśli to nie do końca się nam uda opłukując się przed wejściem do basenu, to ma on naturalne składniki. Jest niewielki więc wrzucam go do basenowej kosmetyczki i używam też po wyjściu. Na pójście coś zjeść i dojechanie do domu wystarcza.
Chciałam bardzo, żeby mi się sprawdził jako codzienny dezodorant, ale niestety tak się nie stało. Nie jest to zresztą pierwszy naturalny dezodorant, z którym mam takie doświadczenie.
Powiedzcie mi, jak to jest czy jesteśmy skazani albo na komfort dla skóry, naturalne składniki, ale słabą ochronę, albo na dobrą ochronę, ale na oblepioną i nieoddychającą skórę?
Znacie dezodoranty mineralne Bionsen? A może znacie jakiś inny naturalny dezodorant, który rzeczywiście działa i daje nam nie tylko ochronę, ale i poczucie komfortu, że cały dzień nie musimy się martwić o nieprzyjemny zapach?