Moja przygoda z depilatorem, zaczęła się 15 lat temu i tyle też ma mój stary depilator, nawiasem mówiąc też Braun, który jest już dość leciwy i powinien przejść na zasłużoną emeryturę. O Braun Silk epil 7 czytałam już jakiś czas temu wiele pozytywnych opinii i od tego czasu bardzo chciałam go wypróbować.
Testowałam Braun Silk epil 7. W zestawie znalazłam depilator z dwiema wymiennymi głowicami: jedna do depilacji, druga to maszynka do golenia. Depilator wyposażony jest w 40 ruchomych pęset, dzięki którym precyzyjnie wyrywa wszystkie, nawet najkrótsze włoski. Golarka świetnie sprawdza się do przycinania zbyt długich włosów i do depilacji w strefie bikini. Do każdej z głowic można dodawać specjalne nasadki. Moja ulubiona to ta z rolkami masującymi. Są też takie, dzięki którym możemy precyzyjnie przycinać albo depilować włoski np. na twarzy albo w strefie bikini.
Zestaw zawiera także kabel zasilający, pędzelek do czyszczenia, chusteczki przygotowujące do depilacji i fajny woreczek, który z łatwością wszystko pomieści.
Bardzo spodobał mi się już sam wygląd depilatora, od razu widać, że jest zrobiony dla kobiet, ma w sobie zatopiony brokat, który świetnie wpasował się w zimową scenerię.
Depilator jest bardzo wygodny i prosty w obsłudze. Przed każdym użyciem trzeba go podłączyć do prądu. W trakcie ładowania miga zielone światełko, kiedy depilator jest już gotowy do pracy światełko świeci cały czas na zielono. Wtedy można go odłączyć od zasilania i założyć wybraną głowicę i nakładkę. Depilator pracuje bezprzewodowo. Moja ulubiona nakładka to ta z rolkami masującymi. Warto wspomnieć też o tym, że depilator ma lampkę, która bardzo dobrze oświetla skórę, widać wtedy nawet najmniejsze włoski.
Nie będę pisać, że depilacja nie boli, bo boli, szczególnie jeśli ma się mocne i grube włoski oraz tak jak ja przerwę w depilacji. Dyskomfort jednak znacznie zmniejsza się jeśli używamy depilatora na mokro. Jest on wodoodporny i można z niego korzystać nawet pod prysznicem. Pierwszy raz testowałam go na suchą skórę, chyba z przyzwyczajenia. Potem już nie bałam się wody i używałam depilatora w wannie na mokre nogi. Nie depilowałam wszystkiego naraz, ale powoli przyzwyczajałam skórę, tyle ile dałam radę i codziennie coraz więcej. Doszłam do takiej wprawy, że pod koniec tygodnia udało mi się spokojnie wydepilować nogi, pachy i powoli zahaczam o bikini. Tam gdzie włosy są mocne i grube depilacja trochę boli i przez jakiś czas skóra jest zaczerwieniona. Natomiast tam gdzie włosy są słabsze, ból jest prawie nieodczuwalny. Skórę nóg mam zadziwiająco gładką, nie widzę żadnych zaczerwienień czy czarnych kropek na nogach, tak jak po goleniu, ponieważ wszystkie włosy zostały wyrwane. Nie zauważyłam też nowych wrastających włosków. Ale też moja wiedza o depilacji jest większa niż wcześniej. Przede wszystkim dbam o to by skóra była dobrze nawilżona i częściej robię peeling.
A Wy jaki rodzaj depilacji wybieracie?