Pod koniec lipca, kiedy farbowałam włosy na jasny blond postanowiłam, że to już ostatni raz i wracam do ciemnych. Ciągła walka o to, żeby kolor nie żółkł praktycznie od razu, przyprawiła mnie o ból głowy i zieloną poświatę na moich blondaskach, tak namiętnie używałam płukanek. Powiem szczerze, byłam rozczarowana i wtedy coraz więcej osób zaczęło zachwycać się moim kolorem. Przez cały okres bycia blondynką nie usłyszałam tyle komplementów dotyczących moich włosów ostatnio. Nawet kiedy w zeszłym tygodniu poszłam umówić się na farbowanie, fryzjerka namawiała mnie żeby zostawić końce, bo mają świetny kolor, a przyciemnić tylko górę. Będziecie zdziwieni,ale przez cały czas między jednym farbowaniem, a drugim ani razu nie użyłam płukanki. Nie było zwyczajnie takiej potrzeby. Jeśli, więc jesteście ciekawi jak zachować blond na dłużej? Zapraszam Was do lektury.

Każdy, kto chociaż raz w życiu zapragnął blond włosów wie, że stać się blondynką nie jest znowu tak trudno, ale utrzymać ładny czysty blond bez żółtych tonów to już nie lada sztuka. Sama miałam małą obsesję na tym punkcie i między innymi dlatego postanowiłam wrócić do mojego naturalnego koloru włosów. Nie całkiem mi się to udało, bo końce dalej są jaśniejsze, ale jest to już całkiem inny blond. Jeśli, więc tak jak ja walczycie z żółtymi włosami, koniecznie zapoznajcie się z serią Forever Blonde  Paul Mitchell.

Forever Blonde  Paul Mitchell to profesjonalne kosmetyki fryzjerskie, stworzone specjalnie do włosów rozjaśnionych. Wszystkie produkty zawierają najnowszą technologię KerActive oraz Oleosomy nasion krokosza barwierskiego, które pomagają wzmocnić i nawilżyć blond włosy.

Przez ostatni miesiąc używałam trzech produktów z systemu Forever Blonde – szampon, odżywkę do spłukiwania i odżywkę bez spłukiwania. Od razu muszę Wam napisać, że cała seria ma piękny zapach, chociaż najmocniej i najprzyjemniej pachnie szampon. Wszystkie produkty mają też lekko fioletowy kolor.

SZAMPON FOREVER BLONDE™ SHAMPOO

Delikatnie oczyszczający mocno odżywczy szampon do włosów blond. Idealny do farbowanych na blond oraz mocno rozjaśnianych włosów. Pomaga wygładzić, wzmocnić a zarazem delikatnie oczyścić włosy. Proteiny kompleksu KerActive otulają każdy włos wzmacniając go, natomiast oleosomy nasion krokosza barwierskiego pomagają przywrócić utracone nawilżenie oraz elastyczność. Wyciągi roślinne m.in. z kurkumy, rumianku oraz skórki cytrynowej pozwalają aby blondy dłużej pozostały wyraziste oraz pełne blasku.

Jeśli zaglądacie na mojego bloga to wiecie, że bardzo ciężko jest mi znaleźć dobry szampon. Mam problemy ze skórą głowy i bardzo często to, co sprawdza się na włosy, na skórę już niekoniecznie. Przy włosach po przejściach – dekoloryzowanych, rozjaśnianych i mocno przesuszonych problem się jeszcze pogłębi, bo musiałam szukać czegoś, co będzie delikatne dla skóry, ale nie pozostawi mi na głowie napuszonego siana.

Szampon Forever Blonde zachwycił mnie już od pierwszego użycia i to nie tylko zapachem. Rzadko trafiam na szampon, który już w trakcie mycia sprawia, że włosy są niezwykle miękkie, nie plączą się i można je rozczesać palcami. Szampon Forever Blonde  Paul Mitchell  taki właśnie jest, a dodatkowo nie powoduje u mnie wzmożonego swędzenia skóry głowy. Używałam go i używam nadal z dużą przyjemnością, mimo iż moje włosy nie są już takie jasne. Jednak wolę trzymać rękę na pulsie i pilnować, żeby mój chłodny ciemny blond jak najdłużej taki pozostał.

ODŻYWKA DO WŁOSÓW BLOND FOREVER BLONDE CONDITIONER

Idealna do farbowanych na blond oraz mocno rozjaśnianych włosów, czyli dokładnie takich jak moje. Daje zniszczonym, przesuszonym blond włosom nawilżenia oraz wzmocnienia jakiego potrzebują. Zawiera m.in. olejek z  orzecha makadamii oraz oleosomy nasion krokosza barwierskiego, które dostarczają nawilżenia wprost do wnętrza włosa w celu poprawy jego elastyczności, miękkości oraz połysku. Proteiny kompleksu KerActive otulają każdy włos aby chronić oraz pomagać w  naprawianiu uszkodzeń.

Odżywkę zawsze nakładałam po myciu włosów. Czasem trzymałam ją dłużej, ale zwykle tylko chwilę i to wystarczyło, żeby włosy wyglądały dobrze, były miękkie i niezbyt napuszone. Łatwo było je także rozczesać. Odżywka zużywa się najszybciej, ale nie bez znaczenia jest pewnie fakt, że stosuję jej naprawdę sporo. Odżywka jest dość gęsta nie spływa z włosów i ma fioletowe zabarwienie.

SILNIE ODBUDOWUJĄCA KURACJA BEZ SPŁUKIWANIA FOREVER BLONDE DRAMATIC REPAIR

Niewymagająca spłukiwania, kuracja w sprayu przeznaczona do włosów blond oraz rozjaśnianych. Ta zawierająca oleosomy nasion krokosza barwierskiego, olejek z orzecha makadamii oraz proteiny niepowtarzalnego kompleksu KerActive wielozadaniowa kuracja w sprayu pomaga przywrócić zniszczonym blond włosom witalność oraz elastyczność już od pierwszego użycia! Odbudowuje i nawilża włosy oraz domyka ich łuskę.

Przyznam, że z tym kosmetykiem miałam pewien kłopot. Szampon i odżywkę polubiłam od ręki, ale kuracja nie od razu przypadła mi do gustu. Jednak z czasem nauczyłam się jej używać w odpowiedni sposób i koniec końców, okazała się całkiem przyjemna.

Wszystkie odżywki, maski, czy oleje używam naprawdę hojną ręką, a potem jeszcze poprawiam, żebym czasem nie ominęła jakiegoś włosa. Wiem, że mniej znaczy lepiej, ale w przypadku włosów po takich przejściach jak moje niekoniecznie się to sprawdza. Na początku, więc spryskałam włosy kuracją dość obficie i okazało się, że to był blond. Włosy były obciążone i sklejone. Następnym razem użyłam jej trochę mniej i efekt był nieco lepszy, ale nie zadowalający. Wpadłam, więc na pomysł, że będę ją nakładać pod odżywkę, albo maskę przed myciem włosów i w tej konfiguracji sprawdzała się bardzo dobrze, jednak brakowało mi tego końcowego zabezpieczenia włosów. Zaczęłam, więc kombinować i okazało się, że najlepiej psiknąć raz, góra dwa razy na rękę i wetrzeć kurację w mokre włosy. Wtedy nie są one ani obciążone, ani sklejone, a zawsze to dodatkowe zabezpieczenie.

Konsystencję kuracja ma wodnistą ale ciut lepką.

Poniżej możecie zobaczyć zdjęcia moich włosów tuż przed farbowaniem na ciemno.

Jak wyglądały moje włosy świeżo po farbowaniu możecie zobaczyć w tym wpisie:

Nowa fryzura i nowe okulary 🙂

Podsumowując najlepiej o całej serii Forever Blonde świadczy fakt, że włosy przez cały okres między jednym a drugim farbowaniem zachowały ładny kolor. Oczywiście ciut zżółkły, ale w porównaniu z tym co działo się do tej pory, minimalnie i na pewno nie był to kurczakowy kolor tylko raczej ładny piaskowy. Wszystkim bardzo podobał się odcień moich włosów  i dostałam na jego temat mnóstwo komplementów. Nie musiałam też w ogóle stosować płukanek. Udało mi się ograniczyć puszenie, a same włosy nie były dodatkowo przesuszone. Do tej pory mam jeszcze w pamięci, co zrobił z moimi włosami fioletowy szampon. Jestem z nich bardzo zadowolona i zdecydowanie mogę polecić każdej blondynce.

Znacie kosmetyki Paul Mitchell? Jakie serie do włosów blond możecie jeszcze polecić?