Tego chciałabym się nauczyć… ale nie zawsze mi wychodzi :)

koktajl z pokrzywą glowlifestyle.pl

Tak czasem w życiu bywa, że czegoś bardzo chcemy, ale jakoś nie możemy się za to zabrać. Albo zabieramy się i nam nie wychodzi. Czemu tak się dzieje? Czasem może brakuje nam wiedzy, czasem umiejętności, innym razem cierpliwości, zwykle jednak tak naprawdę nam się nie chce. Jakie mamy wyjście w takiej sytuacji? Możemy odpuścić i nauczyć się z tym żyć, albo się nie poddawać i ciągle próbować.

Czytaj dalej

W lutym jeżdżę na rowerze ;) !

Od dłuższego czasu ćwiczenia to u mnie drażliwy temat, oglądam i podziwiam efekty innych, ale sama nie mogę się absolutnie do niczego zmobilizować. Tym sposobem z moich 50 kg zrobiło się 54 ( tej wersji się będę trzymać, wagi w domu nie mam, nie mogę sprawdzić ;)). Dlatego postanowiłam podjąć wyzwanie Oli z bloga Pani swojego czasu. Wyzwanie polega na tym, aby zbudować u siebie dobry nawyk, powtarzając go codziennie przez co najmniej 21 dni. Bardzo brakuje mi ruchu i zaczynam odczuwać już tego skutki, postanowiłam, więc odkurzyć mój rower stacjonarny, który przez ostatnie parę miesięcy znakomicie spisywał się jako wieszak na ubrania. Nie było łatwo zacząć, ale mam nadzieję że dotrwam do końca miesiąca. Trzymajcie kciuki 🙂

Czytaj dalej

Udało się pierwsze 6 kilometrów za mną :).

Dawno już nic nie pisała o moich treningach, bo bywało z nimi naprawdę różnie. W tamtym roku szło mi o niebo lepiej, w tym jakoś przy niczym nie mogłam zostać na dłużej, do czasu, aż zaczęłam znowu biegać. Mam tym większą motywację, że nie biegam sama, tylko razem z koleżanką. Co prawda we dwie trudniej się zsynchronizować i czasem biegamy o piątej rano, a czasem dopiero wieczorem, to jednak we dwójkę zawsze raźniej.  Nawet jak czasem mi się nie chce i pewnie sama bym nie pobiegła, to i tak biegam bo przecież się umówiłam.
Od miesiąca biegam regularnie trzy razy w tygodniu. Dwa razy po około pół godziny, a trzeci raz zwykle biegniemy dłużej. Do tej pory maksymalny dystans jaki udawało nam się pokonać to nieco ponad 4 km. Początki były ciężkie ( nie żeby teraz było już bez problemu, bo nie jest), ale z każdym kolejnym treningiem szło nam coraz lepiej. Trochę też zmieniłam sposób i podejście do biegania. Teraz biegam naprawdę wolno, a jeśli już nie daje rady to po prostu przez chwilę maszeruję. Robię także przerwy między treningami, żeby organizm mógł się zregenerować, stąd tylko trzy treningi tygodniowo. W tamtym roku starłam się biegać codziennie, jak najszybciej mogłam i nie było mowy o żadnym maszerowaniu. Skutek tego był taki, że w końcu przestało mnie to cieszyć, potem przyszła zima i przestałam biegać w ogóle. Teraz zaczynam wszystko od nowa.