The Body Shop – masło, które robi różnicę ? ;).

Jeśli mnie już trochę znacie to wiecie, że smarowidła do ciała to nie moja bajka. Oczywiście to nie jest tak, że nie mam (mam i to sporo) i kompletnie nie używam. Raczej używanie takowych nie powoduje u mnie przyspieszonego bicia serca. Dzieje się tak dlatego że rzadko trafiam na coś co mnie zachwyca, bo albo  się nie wchłania, albo nie nawilża, albo oblepia tłustą warstwą. Jednak raz na jakiś czas spotykam na swojej drodze perełkę, która daje mi nadzieję. Czasem jest to miłość od pierwszego wejrzenia, a czasem rozkwita dopiero po czasie. Ostatnio mam jednak szczęście do tego typu produktów i mimo, że dopiero połowa roku za nami ja trafiłam już na drugi produkt do ciała, którym zwyczajnie chce mi się smarować. Tym bardziej się cieszę, że zostałam jedną z 200 testerek masła do ciała Wild Argan Oil The Body Shop.

Masło jest zamknięta wygodnym plastikowym słoiczku, z zakręcanym wieczkiem. Do testów otrzymałam 50 ml produktu. Pierwsze co mnie zachwyciło to jego konsystencja, jest gęsta, zbita i rzeczywiście maślana, nie ma jednak żadnego problemu ani z nabraniem masła ani z jego rozsmarowaniem na skórze. Wchłania się zadziwiająco szybko, przez co używanie go jest wyjątkowo komfortowe.

Niby pozostawia na skórze ochronną powłoczkę, ale nie jest ona tłusta, czy lepiąca, daje za to poczucie komfortu i dopieszczenia skóry.  Tym właśnie uwiodło mnie masło The Body Shop Wild Argan Oil, bo skóra po jego użyciu jest naprawdę odmieniona. Miękka, elastyczna, gładka i cudownie odżywiona. Staje się bardziej gęsta i jędrna. Masełko świetnie poradziło sobie z moim odwiecznym problemem – czyli przesuszoną po depilacji skórą na łydkach.

Idealnie sprawdza się tam, gdzie skóra wyjątkowo nam się przesusza, czyli na łokciach kolanach dłoniach i stopach. Zabrałam je ze sobą na weekendowy wyjazd i zastąpiło mi zarówno balsam jak i krem do rąk i stóp. Kiedy wieczorem okazało się, że nie zabrałam ze sobą żadnego kremu na noc, także twarz posmarowałam masełkiem arganowym. Rano skóra była ładna i wypoczęta, chociaż się świeciła, jednak masełko jest bardzo odżywcze, a moja skóra szczególnie latem bardzo tłusta. Natomiast nie pojawiły się ani wypryski ani inne przykre niespodzianki.

Skład Wild Argan Oil przestawia się następująco:

Muszę jeszcze wspomnieć o zapachu masełka, bo ten jest dość specyficzny dla mnie mocny i odrobinę tajemniczy. Nie wiem do czego go porównać, początkowo skojarzył mi się z wieczorowymi perfumami i myślałam, że przy 30 stopniowych temperaturach się nie polubimy. Jednak po paru użyciach mój nos się do niego przyzwyczaił i teraz zapach wydaje mi się dość delikatny, także spokojnie mogę go nosić nawet w trakcie upałów.

Podsumowując Wild Argan Oil to masło naprawdę warte uwagi, ma świetną konsystencję, ładnie się rozsmarowuje i wchłania. Chroni i regeneruje skórę tak, że naprawdę widać różnicę, dzięki czemu używanie go to sama przyjemność. Pozostaje mi tylko żałować, że masło już mi się kończy, ale podobno w Krakowie  The Body Shop, można spotkać w Douglasach.

Nawet pszczółki polubiły to masełko 😉

Prawdę mówiąc byłam raczej pewna, że masło tak samo jak wiele innych nie zrobi na mnie wrażenia, na szczęście stało się inaczej. Dzięki The Body Shop Poland- czuję się przekonana :).

Jeśli spodobała się Wam moja recenzja zagłosujcie na mnie proszę , wystarczy kliknąć w obrazek poniżej.