A może by jednak spróbować tego minimalizmu? – czyli minimalna wyjazdowa kosmetyczka + linkowe party:)

minimalna wyjazdowa kosmetyczka

Minimalizm stał się ostatnio bardzo modny nie tylko jeśli chodzi o kosmetyki, ale o każdą sferę życia. Ja przyznam się szczerze, nie jestem do niego w 100% przekonana, chociaż dostrzegam zalety takiego podejścia. Mniej rzeczy to mniej bałaganu, a mniej bałaganu to mniej sprzątania, a sprzątać przecież nie lubię. Staram się więc ostatnio ograniczyć ilość przedmiotów, które mnie odtaczają. Szczególnie dosięgnęło to ubrań, których pozbyłam się ostatnio sporo, a powinnam jeszcze więcej. Staram się też go stosować, jeśli chodzi o kosmetyki, ale tutaj nie jest tak łatwo, bo do kosmetyków mam stosunek emocjonalny. No lubię je po prostu i nic na to nie poradzę. Staram się jednak zachować zdrowy rozsądek i nie kupować ósmego kremu do twarzy, czy piętnastego szamponu. Czasem jednak mnie ponosi.

Tak było ostatnio, kiedy pakowałam się na tygodniowe wakacje. Założenia miałam bardzo zacne. Postanowiłam, że wezmę tylko to, co absolutnie niezbędne, bo praktycznie cały bagażnik w samochodzie zajmuje pies. Cały bagaż musi się, więc zmieścić w środku. Spakowałam naprawdę niedużą kosmetyczkę. Miałam w niej krem na dzień i na noc, krem pod oczy, tonik, malutki słoiczek czarnego mydła i próbki szamponów i odżywek. Byłam z siebie ogromnie zadowolona przez jakieś 2 minuty, bo potem mnie poniosło. Koniec końców spakowałam jeszcze jedną o wiele większą kosmetyczkę a to, co się w niej nie zmieściło, włożyłam do dość sporego kartonowego pudła. Nieco usprawiedliwia mnie tylko to, że kilka kosmetyków wiozłam w prezencie. Dokładnie rzecz ujmując – trzy.

Nie muszę Wam chyba mówić, że większości kosmetyków, nawet nie tknęłam, bo najczęściej zwyczajnie mi się nie chciało. Jak wakacje to wakacje. Najzabawniejsze jest to, że dopiero po kilku dniach stwierdziłam, że gdzieś zgubiłam tę małą kosmetyczkę z wszystkimi najbardziej niezbędnymi rzeczami, którą z takim przejęciem pakowałam. Chociaż w sumie bardziej chciało mi się śmiać wtedy, kiedy już wróciliśmy do domu i kosmetyczka się znalazła. Otóż w ogóle jej nie zabrałam. Stała sobie cały czas w łazience. Tak, tak możecie się śmiać. Brawo ja! Ale to tylko daje nam pogląd na to jak te rzeczy były mi niezwykle potrzebne ;).

Skoro już się pośmialiśmy, to teraz opowiem Wam o kosmetykach, które przez ten czas używałam, które mi się sprawdziły i mogę je Wam z czystym sumieniem polecić. Oprócz jednego, ale o tym za chwilę.

Zaczniemy od pielęgnacji twarzy, bo ona jest dla mnie najważniejsza.

minimalna wyjazdowa kosmetyczka

Do wstępnego zmywania makijażu używałam oleju kokosowego. Nalewałam trochę na dłoń i masowałam skórę twarzy. Następnie wszystko zmywałam przy użyciu wody i płynu do higieny intymnej Intimea. Płyn ten kupicie w Biedronce za nie całe 4 zł. Tylko musicie pamiętać, żeby decydować się jedynie na różową wersję, tę dla dziewczynek i nastolatek, ponieważ tylko ona ma dobry skład. Zamiast toniku stosowałam produkt Forever, który nazywa się Aloe First. Jest to taki naturalny spray z dużą zawartością aloesu oraz innych dobroczynnych ekstraktów. Świetny także na włosy oraz podrażnioną od słońca skórę. Krem, serum i krem pod oczy na dzień zastępował mi drugi produkt Forever, a mianowicie galaretka aloesowa. Genialna także, na ukąszenia i nie tylko.

nowości

Pod oczy tak jak wspomniałam na dzień galaretka aloesowa, a wieczorem Intensywnie wygładzający eliksir pod oczy Dermofuture. Nie zapomniałam także o filtrze do twarzy. Zabrałam ze sobą kosmetyk Cera+ Krem ochronny z filtrami SPF 50. Muszę jednak przyznać, że nie jestem z niego zadowolona tak, jak z Vichy Ideal Soleil. Ujdzie stosowany solo, ale pod makijaż jest taki sobie.

Pielęgnacja ciała:

minimalna wyjazdowa kosmetyczka

Wyżej wspomniana Intimea, używana w wiadomym celu, którą spokojnie mogłabym też używać do mycia całego ciała, gdyby nie inny produkt, bez którego nie mogę się ostatnio obejść. Mówię oczywiście o musach do ciała Nivea, które pokochałam nie tylko ja, ale także moje dzieci. Mają z nimi tyle zabawy podczas kąpieli, że muszę pilnować, żeby mi nie zużyli całej butelki naraz. Pięknie myją i zostawiają skórę w tak fajnym stanie, że spokojnie mogłam sobie darować używanie balsamu.  Zabrałam ze sobą także antyperspirant Rexona. Jest to już moje trzecie lub czwarte opakowanie tego kosmetyku, chociaż zwykle kupuję tę biało czarną wersję. Sprawdza się u mnie naprawdę dobrze. Została nam jeszcze ochrona przed słońcem i tu sprawę załatwiła Soraya swoimi suchymi olejkami do opalania. Ten z SPF 15 i złotymi drobinkami używam ja, a mocniejszym filtrem spryskuję dzieci. W końcu nie marudzą, że muszą się smarować.

Nie mogę zapomnieć o jeszcze jednym świetnym produkcie Soraya, czyli Body Make-up-ie, który zrobił dużą furorę, wśród cioć, babć i kuzynek. Wszystkie chciały go mieć,po tym, jak posmarowała się nim moja teściowa. Teściowa ma problem z widocznymi na nogach żylakami i przebarwieniami. Body Make odmłodził jej nogi o co najmniej 20 lat. Sama używam go zawsze, kiedy zakładam krótkie spodenki, bo sprawia, że nogi wyglądają naprawdę świetnie.

minimalna wyjazdowa kosmetyczka

Włosy:

minimalna wyjazdowa kosmetyczka

Jeżeli chodzi o włosy, to miałam tylko dwa produkty. Wyżej wspomniany Aloe First, który stosowałam po myciu włosów jako odżywkę bez spłukiwania. Pięknie zmiękczał włosy i sprawiał, że łatwiej się rozczesywały. Drugi produkt to Tradycyjny balsam syberyjski. Szamponu nie miałam, bo się okazało, że w sklepie wzięłam dwa balsamy, zamiast szamponu. Jeden, więc sobie zostawiłam, a drugi dałam mamie. Włosy myłam tym co znalazłam w łazience u mamy, czy u teściowej i najczęściej był to czerwony Elseve do włosów farbowanych.

Jak sami widzicie kosmetyków, które naprawdę mi się przydały jest niewiele i byłam zdziwiona, że praktycznie przez ten tydzień niczego mi nie brakowało. Wychodzi na to, że ten minimalizm nie jest wcale taki zły ;). Żeby Was już nie zanudzać, następnym razem pokaże Wam kosmetyki kolorowe, które ze sobą zabrałam.

Ciekawa jestem jak wyglądają Wasze wakacyjne kosmetyczki? Co zabieracie za sobą na krótkie wyjazdy? Stosujecie się do zasad minimalizmu, czy czasem Was ponosi tak jak mnie? 

Jak co piątek z wielką przyjemnością zapraszam Was także na linkowe party. Pochwalcie się swoimi postami i zajrzyjcie do innych, tak żeby wszystkim było miło

Wpisy dodajemy za pomocą niebieskiego przycisku. W pierwszym wierszu wrzucamy link do wpisu, w drugim tytuł posta, a w trzecim swojego maila. Wszystkim będzie też na pewno bardzo miło, jeśli poodwiedzamy się nawzajem.